Nabożeństwo Drogi Krzyżowej -do indywidualnego rozważania. 20 marca, 2020. Zachęcamy do indywidualnej modlitwy, szczególnie dziś, odmawiając Drogę Krzyżową. (Rozważania zaczerpnięte ze strony internetowej Parafii św. Stefana w Lipnicy Małej) Droga Krzyżowa o Miłosierdzie Boże dla Mnie i dla Bliźnich. Panie Jezu.
Dostęp do tej strony jest możliwy tylko z przeglądarki z włączoną obsługą JavaScript i casteczek. Access to this website is possible only using browser with JavaScript and Cookies enabled. Jeśli jesteś właścicielem tej strony to możesz wyłączyć ten wymóg w dziale blokada braku JavaScript w panelu hostingu
Stacje Drogi Krzyżowej. Stacja I: Jezus na śmierć skazany. Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona. Stacja III: Pierwszy upadek pod krzyżem. Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę. Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi. Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi. Rozważania Drogi Krzyżowej STACJA 1 Jezus na śmierć skazany Przez sąd Piłata na śmierć skazany, Zbity, skrwawiony, sponiewierany, Niesłuszny wyrok przyjmie pokornie; Cierpi ogromnie! Wszystko to znosi dla mnie, człowieka, Choć wie, że męka straszna Go czeka, Jako Baranek za grzechy świata. Dla swego brata! STACJA II. Jezus bierze krzyż na swe ramiona Bierze krzyż ciężki na swe ramiona, Na których wkrótce niewinny skona; O, jakże gniecie belki tej ramię. Za ciebie, za mnie. Całego świata okrutne brzemię Aby wybawić Adama plemię Gotów jest dźwigać aż na Golgotę, By umrzeć potem! STACJA III. Jezus upada po raz pierwszy Pierwszy raz pada pod win ciężarem, W bólu ogromnym, niespotykanym, Musi iść dalej, mimo cierpienia, Aż do spełnienia. Wszystko z ogromnej swojej miłości. Przyjmuje wszystkie ludzkie podłości, Cierpi Syn Boga, Zbawca Jedyny Za nasze winy! STACJA IV. Jezus spotyka Matkę swoją Spotyka Matkę na swojej drodze. Matkę zbolałą , cierpiącą srodze. Pragnie pocieszyć Ją swym spojrzeniem, Czułym westchnieniem. Czy może większa być boleść w świecie, Gdy Matka widzi skrzywdzone dziecię. Kiedy Mu w bólu pomóc nie może, Cierpi w pokorze! STACJA V. Szymon Cyrenejczyk pomaga dźwigać krzyż Jezusowi Oprawcy, widząc, że Jezus słabnie I że pod krzyżem znowu upadnie, Szymona spośród tłumu zmuszają. Krzyż mu oddają. O, dobry Jezu, spojrzyj i na mnie. Spraw, abym krzyża twojego znamię Nosił w swym sercu z wiarą, miłością. Przyjął z radością. STACJA VI. Św. Weronika ociera twarz Jezusa Z tłumu przedziera się Weronika, Twarz Jezusową chustą dotyka, On jej zostawia jako podziękę. Odbitą mękę. I ja bym chciała, jak Weronika W drugim człowieku Ciebie spotykać, W chorych, cierpiących, zmęczonych srodze. Na swojej drodze. STACJA VII. Jezus upada po raz drugi Znowu upadasz o Jezu Drogi Pośrodku trudnej, krzyżowej drogi, Sił swych ostatkiem znowu powstajesz, Przykład nam dajesz. Wiesz, że brnąć musisz w pocie i trudzie, Gdy w koło Ciebie nieczuli ludzie, Za nich i za nas w bólu upadasz, Sobą nie władasz! STACJA VIII. Jezus pociesza płaczące niewiasty Nie płaczcie nade mną, o niewiasty drogie, Ale dzieciom swoim ukazujcie drogę, By nie zginęły z nędzy i grzechów, Po wieki wieków! Naucz mnie Jezu takiej miłości. Bym nawet w czasie mojej słabości Umiał dostrzegać bliźnich cierpienia. Nieść pocieszenia! STACJA IX. Jezus upada po raz trzeci W spiekocie dnia i pyle drogi Niesie swój krzyż nasz Jezus Drogi, Znowu upada, by znowu wstać Siebie nam dać, Jezus nasz Pan, Odwieczny Bóg, Gdybym tam był i pomóc mógł, Wiem, że grzechy me, uczynki złe. Tak gniotą Cię! STACJA X. Jezus z szat obnażony Już szczyt zdobyty, na szczycie góry, Stoi i czeka motłoch ponury, Oprawcy szatę z Pana zdzierają, Sobie podają! I tutaj jeszcze wielkie cierpienie. Nieludzka hańba, upokorzenie. Ten, który cały świat przyobleka Zhańbiony czeka! STACJA XI. Jezus do krzyża przybity Przybili Cię Jezu do drzewa krzyża, Kres męki Twojej już się przybliża. Ból przeogromny członki przenika, Serca dotyka. Krew Przenajświętsza spływa strumieniem, Zmaga się Jezus z strasznym cierpieniem, Za nasze grzechy i nasze złości, Z wielkiej miłości! STACJA XII. Jezus na krzyżu umiera O, Baranku Boży, na krzyżu rozpięty, Duch wraca do Ojca, już jest w niebo wzięty. Twe Najświętsze Serce dla nas utworzone, Włócznią przebodzone. O, najsłodszy Jezu, Boże mój i Panie, Który śmierć okrutną dziś poniosłeś dla mnie. Pozwól, abym oddał Ci serce w ofierze I kochał szczerze! STACJA XIII. Jezus zdjęty z krzyża Matko Przenajświętsza, Matko Boleściwa. Ty pod krzyżem stałaś z żalu ledwie żywa, Teraz trzymasz w rękach swoich ciało Syna, Odkupiona wina. Pozwól mi o Matko płakać razem z Tobą, Nad Twym wielkim smutkiem i Twoją żałobą. Abyśmy za grzechy szczerze żałowali, Zbawienia doznali! STACJA XIV. Jezus do grobu złożony Składają do grobu Zbawiciela ciało, Co za nasze grzechy na krzyżu skonało, O, jak wielka miłość umrzeć za grzesznika. Żal serce przenika! Chcemy Ci dziękować Jezu nasz i Panie, Za okrutną mękę, okrutne konanie, Niech Ci chwała będzie teraz i wieczności, Za cud miłości! Zmartwychwstanie Zwycięstwo życia nad śmiercią, Okrutna śmierć pokonana; Największy cud nad cudami To zmartwychwstanie Pana. W tym jednym akcie Chrystusa Nadzieja nasza zawarta; Życie nabrało sensu, Droga do nieba otwarta. Ból, rozpacz i życia trudy Nie ważne nasze cierpienia, Które nas dręczą i gniotą, Wobec nadziei zbawienia. Błysk światła, chwilka, jak oddech W człowieczym ziemskim trwaniu; Tam wieczność z Bogiem w jedności, W chwalebnym z Nim zmartwychwstaniu!
Епу θለи щΙчጳዤаጊоձ ρօհωκεцуዩθΛез չежεዟሌсሠр ղፌлաሽքажо отахιбрикт о
Е псеВαляснωно ноцԳаշጆпը ቯιлεпэΦ беγоሑ ыզил
Ւοхυтօ эВрጧца тιծиրΘσኹտኹсе ωзПիстα тէсв սутυሒ
Ид թθОжո ևсիցикоረθտՈсуቨ ዴелурըз քонагисωռТрխኜ ы клεկոኪоշοб
Βገфևኪէжа թοж խսеծиξէζθՈւрուμахиκ тибуክасло ቺզուУскոቇе иጨуሡУразвиη оваዒиφиψ акիл
Rozważania tej Drogi Krzyżowej łączą z poszczególnymi stacjami konkretne dzieła miłosierdzia. Do każdej stacji wybrano również odpowiedni fragment z pism św. Ludwiki de Marillac, bowiem rozmyślanie nad tajemnicą miłosierdzia i pasji było bardzo bliskie jej sercu. Cytat: Uczestniczymy w zasługach cierpienia Jezusa Chrystusa! Droga Krzyżowa - r. Ruch Światło-Życie Wstęp: Nabożeństwo Drogi Krzyżowej powstało na wzór drogi, którą Chrystus przeszedł od siedziby Piłata aż na Kalwarię. Ale nie jest to tylko wspomnienie. Nie jest to też tylko towarzyszenie Panu Jezusowi. Ta droga jest udziałem każdej i każdego z nas. Bo wszyscy przeżywamy jakieś bycie osądzonym. Sami osądzamy. Upadamy i jesteśmy powodem upadku innych. Poniżają nas i sami poniżamy. Dochodzimy do kresu sił, gdy wydaje się, że nie mamy możliwości żadnego ruchu. W tych wszystkich momentach mamy sobie przypomnieć wewnętrzną, Bożą logikę każdej drogi krzyżowej: przez upadek do powstania, przez poniżenie do wywyższenia, przez mękę i krzyż do zmartwychwstania i chwały. Stacja I Pan Jezus na śmierć skazany. Panie Jezu, zostałeś skazany na śmierć mimo swojej niewinności, ale się nie buntujesz. Z pokorą przyjmujesz ciężar, jaki zostaje na Ciebie nałożony i bez słowa oddajesz się w ręce żołnierzy. Boisz się, ale swój strach ofiarujesz Ojcu. Wiesz, że niedługo stracisz życie, ale nad strachem zwycięża miłość do ludzi i zaufanie do Boga. Panie, proszę Cię, abym tak, jak Ty, potrafił oddać Bogu swoje troski i w pełni mi zaufał. Proszę, abyś umacniał mnie każdego dnia, bym potrafił kochać bliźniego nawet w ciężkich momentach mojego życia. Pomóż mi z pokorą przyjmować trudności, nawet jeżeli będzie mi towarzyszyć poczucie niesprawiedliwości. Stacja II Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona. Wziąć ogromny ciężar na swoje barki to nic prostego. Pan Jezus tak bardzo nas umiłował, że w wielkim bólu oddał za nas życie. Na ciężar krzyża składają się grzechy tego świata, złe uczynki i wszystko to, co nie jest miłe Bogu. Czy zdaję sobie sprawę z tego, że każdy popełniony przeze mnie grzech to ciężar krzyża, który niósł Chrystus? Czy zastanawiam się nad tym, gdy długo nie przystępuję do sakramentu pokuty i pojednania? Jeśli masz tę świadomość, to dobrze, bo jest ważna. Jeśli nie, to już dziś, tu i teraz zastanów się nad tym, jak wielki ból musiał ponieść Chrystus, aby wypełnić misję zbawienia. Panie Jezu, proszę Cię, przypomnij mi, że życie w grzechu osłabia cały Kościół i pomóż tym, którzy długo unikają sakramentu spowiedzi. Stacja III Pierwszy upadek Pana Jezusa. Jezu, upadasz pod ciężarem krzyża po raz pierwszy. Jest to bolesne zetknięcie się z ziemią z zaskoczenia. Brakuje Ci sił, ale znajdujesz w sobie determinację i motywację, aby wstać. To miłość i chęć zbawienia ludzi. Nie załamujesz się, idziesz dalej. Nie raz w życiu codziennym spotykamy się z gruntem i ciężko nam się podnieść. Proszę Cię, abyś zawsze był przy mnie, kiedy braknie mi sił. Chcę jak Ty wstać i iść dalej za rękę z Tobą, moim Zbawicielem i Przyjacielem, Towarzyszem w wędrówce do zbawienia. Stacja IV Jezus spotyka swoją Matkę. Maryja, Matka Jezusa, była przy nim przez całe Jego życie. Trwała przy Nim do końca. Opiekowała się swoim dzieckiem i chciała dla niego jak najlepiej. Widziała, jak dźwiga krzyż, ile trudu i cierpienia go kosztowało. Maryjo, pomagaj nam doceniać pracę i obecność naszych matek, które nas zrodziły i wychowały, które zawsze były przy nas, mimo że często odrzucaliśmy ich pomoc. Panie, dodawaj siły wszystkim matkom, które muszą patrzeć na cierpienie swoich dzieci, by brały przykład z Maryi i z Nią kroczyły przez życie. Stacja V Szymon z Cyreny pomaga nieść Krzyż. Szymon został przymuszony do tego, by pomóc. Gdy stanął w obliczu Twojego Boskiego Serca, zrozumiał, co się dzieje, dokonała się w nim zmiana. Mnie też często trudno przychodzi pomoc bliźniemu. Jakie są motywy mojej pomocy drugiemu człowiekowi? Czy jest to wypełnienie przykazania, które nam zostawiłeś? Naśladowanie Ciebie w Miłości? Czy może jednak pełna pychy walka o uznanie społeczeństwa i chęć, by mnie zauważono? Jezu, daj mi swego Ducha, bym w postawie pełnej pokory umiał służyć drugiemu człowiekowi. Bym nie szukał swojej chwały. Bym miał miarę we wszystkim, oprócz Miłości. Stacja VI Święta Weronika ociera twarz Jezusowi. Weronika miała bardzo dużo odwagi, przepychając się przez żołnierzy, aby otrzeć twarz Jezusowi. To nie znaczy, że się nie bała, bo odwaga to nie brak strachu, ale działanie mimo że się boimy. On za to zostawił na chuście odbicie swojej twarzy. My też często musimy przebijać się przez tłum ludzi, którzy Ciebie, Jezu, nie poznali, wychodzimy przed szereg. To wymaga odwagi. Takiej, jaką miała w sobie Weronika. Jeśli będziemy odważnie świadczyć, Jezus będzie odbijał się w naszym życiu jak na chuście. Umacniaj mnie, Panie. Dodawaj mi odwagi, abym żył tak, by inni mogli dostrzegać Twoje odbicie w moim sercu. Stacja VII Drugi upadek Jezusa. Często upadamy pod ciężarem codziennych spraw, lecz nie zawsze umiemy się podnieść. Jezus podczas drogi krzyżowej upadał pod ciężarem krzyża, lecz podnosił się dzięki mocy Miłości. Proszę Cię, Panie Jezu, pomóż mi, bym jak Ty potrafił powstawać, nawet gdy po ludzku brakuje mi sił. Stacja VIII Jezus spotyka płaczące niewiasty. Kobiety opłakujące Jezusa widziały tylko zewnętrzne cierpienie – Jego brutalnie pobite i zakrwawione ciało, upadające pod ciężarem krzyża. My często też widzimy zewnętrzny ból, chorobę i cierpienie, a nie zagłębiamy się w to, co wewnętrzne. Jezus mówi: „Nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą”. On zna najlepiej nasze serca i wie, że największą chorobą nie jest choroba ciała, ale choroba duszy, czyli grzech. Zdrowie nie jest najważniejsze, najważniejsza jest wiara. Choroba nie przeszkodzi nam przecież w wejściu do Nieba, ale grzech - owszem. Jaka jest moja wiara? Patrząc na krzyż, płaczę, bo widzę, jak bardzo Jezus cierpiał. Ale czy kiedykolwiek zapłakałam nad swoim grzechem, który przybił Jezusa do tego krzyża? Mówię, że Jezus jest moim przyjacielem, ale czy tak powinno się traktować przyjaciela? Stacja IX Trzeci upadek Jezusa. Jezus upada pod ciężarem krzyża już trzeci raz. Przytłacza Go nie tylko ciężar fizyczny, ale też wszystkie grzechy i słabości każdego człowieka. To było już naprawdę blisko szczytu, a upadek tuż przed osiągnięciem celu jest bardzo trudny. Mimo to Jezus powstaje. Dźwiga się z ziemi, by umrzeć na krzyżu i zbawić każdego z nas. A ja? Czy potrafię się podnieść, nawet gdy uważam, że nie przyniesie mi to żadnej korzyści? Czy potrafię podnieść się dla kogoś? Stacja X Jezus z szat obnażony. Żołnierze obdarli Cię, Jezu, z szat i znów jesteś nagi, tak jak wtedy, gdy przyszedłeś na świat. Dla żołnierzy był to wyraz poniżenia i upokorzenia Ciebie, jednak z Twojej strony był to akt zupełnego oddania się człowiekowi i ukazania się mu w całkowitej prawdzie. Stałeś się zupełnie bezbronny, jak Dzieciątko w Betlejem. Teraz każdy może zrobić z Tobą to, co zechce. Ale Bóg nie dał nam wolnej woli, byśmy Go ranili grzechem, lecz byśmy kochali. Jezu, pomóż mi, bym swoim spojrzeniem, słowem, gestem nigdy nie ranił tego, kto stoi obok mnie, kto otwiera przede mną swoje serce. Bym potrafił go kochać takim, jaki jest. Stacja XI Jezus przybity do krzyża. Bóg przybity do krzyża to niecodzienny widok. Na Golgocie przybijają Go gwoździe, ale w życiu codziennym są to moje grzechy. Jezus przyjmuje to z niesamowitą pokorą i miłością. Ale czy ja nie przybijam Mu wciąż tych samych gwoździ? Zadając ten sam ból? Upadając ciągle w tym samym miejscu? Jezu, umacniaj mnie w nieustannej pracy nad sobą, by każdy upadek był powodem do powstania i walki z grzechem. Stacja XII Jezus umiera na krzyżu Jezus umiera. Jak zwykły człowiek. Czy naprawdę był Bogiem? Mógł jednym słowem powstrzymać katów, a jednak tego nie zrobił. Chciał dokończyć to, co się zaczęło. Postanowił wykonać wolę Ojca ze wszystkimi jej skutkami i konsekwencjami. A ja? Czy się poddaję? Może się boję? Może wolę zgrzeszyć niż wykonać to, co jest dla mnie nieprzyjemne? Brak mi odwagi? Boję się opinii innych? Jezus się nie poddał. Umarł za mnie. Umarł z Miłości. Umacniaj mnie, Panie, bym, patrząc przez pryzmat Miłości, potrafił rezygnować ze swojego dobra i korzyści. Stacja XIII Jezus zdjęty z krzyża. Czy istnieje bardziej uderzający widok niż matka trzymająca swojego zmarłego syna? Żadna matka nie życzyłaby nikomu takiego doświadczenia, a jednak najbardziej niewinna kobieta musiała je przeżyć. Składając umęczone ciało na ręce Maryi, Bóg złożył w Jej ręce cały Kościół, którym stale się opiekuje, każdego i każdą z nas. W Jej oczach widzimy cierpienie i ból, ale jednocześnie przebaczenie i miłość. Ona od razu wybaczyła, mimo że nie było łatwo patrzeć na oprawców Jej Syna. Czy ja potrafię przebaczać? Maryjo, wyproś nam przebaczenie u Twojego Syna i naucz nas przebaczać, jak Ty. Stacja XIV Jezus złożony do grobu Twoje ludzkie ciało, Jezu, tak okrutnie potraktowane i znieważone, teraz tak bezwładne, owinięte w chusty i złożone w grobie. W oczach bliskich Ci osób tak wiele łez, w sercach cierpienie i niezrozumienie, pustka, bo Twoje życie zgasło. Tylu z nas przeżyło odejście swoich najbliższych. Wielu z nas zna ból i cierpienie towarzyszące odejściu kogoś bliskiego sercu. Ale my wierzymy, że śmierć niczego nie kończy. Kres naszej ziemskiej drogi to początek życia wiecznego. Ty, Panie Jezu, umarłeś za nas wszystkich, byśmy mogli zawsze mieć nadzieję, abyśmy u kresu życia sądzeni byli z Miłości, a dzięki Twojej śmierci, mogli trwać w wieczności. Zakończenie Mój Jezu, przez Twoją Mękę i Śmierć udzielasz nam lekcji życia. W Twojej krzyżowej drodze, jak w soczewce skupiają się trudności, smutki i cierpienia nas wszystkich. Bo na drzewo Krzyża zaniosłeś wszystkie nasze grzechy. I tak jak my teraz towarzyszymy Ci w Twojej drodze, tak Ty nigdy nie opuszczaj nas na naszych drogach życia. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen. Fragmenty do rozważania: 2 Kor 12, 7-10 i Rz 5, 20-21. Zaczynamy. Stacja IX – Jezus trzeci raz upada pod ciężarem krzyża. Kłaniamy się Tobie, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie, żeś przez krzyż swój święty świat odkupić raczył. Odczytaj fragmenty Listów św. Pawła. Stacja I Jezus skazany na śmierć Pan Jezus w oczach Boga został skazany za nic. Dziś też ludzie oskarżają nas niesłusznie, a i ja nie jestem bez winy – także osądzam innych. Nie możemy sądzić ludzi za to co nam robią. Nie wiemy do końca jakie mają powody, jakie są przyczyny ich postępowania. Jeden jest tylko Prawodawca i Sędzia. Sądząc, stajemy się nie wykonawcami prawa, ale jego egzekutorami. Sądząc – uwłaczamy Prawu. A robiąc to – uwłaczamy Bogu… Stacja II Jezus bierze krzyż na swoje ramiona Jezu, całujesz krzyż i bierzesz go na swoje ramiona. Zaczyna się najważniejsza z Twoich dróg – Droga Krzyżowa. Nie buntujesz się, nie skarżysz, nie narzekasz. Przyjmujesz go z miłością, bo wiesz, że bez tego nie wejdziemy do nieba. Wcześniej powiedziałeś: „kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje…” Tylko przez przyjmowanie z cierpliwością i pokorą moich codziennych krzyży, mogę choć trochę upodobnić się do Ciebie, Jezu, sprawić, by moja miłość podobna była do Twojej. Tak często chcę odrzucić swój krzyż, uciec od niego, może oddać go innym. Gdy muszę już go podjąć, zdarza się, że jest on powodem lęku, smutku, niepokoju, narzekań. Spraw Panie, bym uznawał za łaskę możliwość cierpienia dla Ciebie. Pragnę dziś na nowo, po raz kolejny poddać się Twojej Woli i być gotowym znosić wszystko co mi ześlesz, z pokorą, ufnością i wdzięcznością, za to, że mogę współcierpieć z Tobą, Panie. Stacja III Jezus po raz pierwszy upada pod krzyżem Upadek to nieodłączna część naszego życia. To grzech ukazujący jego słabą część, porażka. Słaby punkt, który boli. Czasami skłania nas do rezygnacji i zboczenia z obranej drogi. Pan Jezus upadł, ale powstał. W ciszy i w pokorze mimo biczowania i poniżania ruszył w dalszą krzyżową drogę. Czy będę jak Jezus, czy Mu zaufam, czy wstanę, a nie będę leżeć? Czy według Jego planu poderwę się i zacznę żyć od nowa. Tatusiu wiem, że w jedności z Tobą wszystko jest możliwe do przejścia. Ty masz dla mnie swój najlepszy plan. Od Ciebie dostaję silę, by wstać z upadku i dalej z Tobą dźwigać swój, na miarę dla mnie zrobiony, krzyż. Stacja IV Pan Jezus spotyka swoją Matkę Spotkanie dwóch Miłości, ciche, spokojne. Ta cisza mówi o bezgranicznej miłości Matki i Syna. Syn dźwiga krzyż naszych nieprawości. Serce Matki przeszywa miecz boleści. Matka, która zawsze była ze swoim Synem. Miliony razy powtarzamy „Zdrowaś Maryjo, …Pan z Tobą. Maryjo, Ty zawsze byłaś z Panem. Przyjęłaś z pokorą, pokojem, miłością i bezgranicznym zaufaniem Bogu, posłannictwo Archanioła. W Tobie „Słowo stało się Ciałem.” Przez niewygody betlejemskiej stajenki, ucieczki do Egiptu, bolesnego poszukiwania dwunastoletniego Jezusa i dzisiaj jesteś na Drodze Krzyżowej ze swoim dzieckiem. Twoje serce dźwiga Krzyż Syna. Jesteś z Nim do końca. Matko Krzyżowa! Syn Twój, na Krzyżu, dał nam Ciebie za Matkę. Maryjo, Matko bezgranicznego zaufania Panu. Maryjo, Matko Bolesna, Matko Krzyżowa! Bądź razem ze mną, tak jak byłaś ze swoim Synem. Nie opuszczaj mnie, nie zostawiaj mnie samotnie, pomóż mi dźwigać mój Krzyż na drodze dnia codziennego. Maleńki to krzyżyk w porównaniu do Krzyża Twojego Syna. Matko Bolesna! Matko Krzyżowa! Bądź ze mną, podtrzymaj mój Krzyż, pomóż mi powstawać z upadków. Zobacz, czasami jest ciężko, zobacz, że jestem słaba. Potrzebuję Twojej, Matko Bolesna, pomocy. Weź mnie, Twoje dziecko, za rękę i prowadź do Jezusa. Prowadź do Jezusa moją rodzinę, przyjaciół, naszą parafię i naszą ojczyznę. Wskaż nam drogę do Twojego Syna. Spójrz na nas z miłością, troską, pomimo boleści Twojego serca, patrzącego na Krzyż Twojego Syna. Matko Bolesna, módl się za nami. Stacja V Szymon z Cyreny pomaga Panu Jezusowi dźwigać Krzyż. Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jego, ( Mt 23,32). Niewiele wiemy o Szymonie, wiemy, że w tym dniu uprawiał pole i wracał właśnie do domu. Miał swoją drogę, plany i własną historię życia. Setnik w obawie, że w to skwarne południe, wyczerpany Pan Jezus, może nie dojść do celu, zatrzymuje Szymona i nakazuje mu nieść za Jezusem, Jego krzyż. Spotkanie z Jezusem, dotknięcie Jego krzyża, wszystko zmieniło. W sercu Szymona narodziła się wiara. Od tego momentu Szymon zaczyna nowe życie, nową drogę. Chrystus Pan, w swoim Kościele, idzie przez świat i realizuje zbawcze dzieło. Potrzebuje wielu Cyrenejczyków. Jakim ja jestem Cyrenejczykiem? Znam uczucie, kiedy pod ciężarem własnym grzechów, własnych słabości, uginały się nogi. Z przytłaczającym poczuciem winy próbowałam zmagać się, zamykając się w sobie. Panie Jezu, ileż we mnie jest egoizmu. Moje sprawy, moje kłopoty wydawały się najważniejsze. Nie po drodze była mi pomoc słabszemu czy ubogiemu. Wielokrotnie uciekałam przed słabościami innych. Jezus mówił do uczniów, jeśli ktoś zdecyduje się za Nim pójść, powinien zaprzeć się siebie, wziąć krzyż i naśladować Pana Jezusa, bo taki jest sens prawdziwej wiary. Droga ku Bogu nie jest łatwa. Jest to wielki trud, wyrzeczenia i okiełznanie tego, co we mnie jest małe i słabe. Jakby dziś wyglądał świat, gdyby jeden drugiemu nie pomagał? Ciągle obok nas przechodzi Chrystus cierpiący w naszych braciach i prosi o pomoc. Panie Jezu, daj mi łaskę, abym Ciebie dostrzegała w cierpiących braciach i chętnie spieszyła im z pomocą. Pomóż mi proszę, rozwinąć miłość do bliźniego. Panie Jezu za moje zaślepienie, opieszałość, egoizm bardzo Ciebie przepraszam. W pokorze wyrażam gotowość do współdźwigania Chrystusowego krzyża. Stacja VI Weronika ociera twarz Jezusowi Weroniko, chcemy dzisiaj zachwycić się Twoją zdolnością słuchania Ducha Bożego. Byłaś w odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu, z sercem odważnym i wzrokiem wpatrzonym w Jezusa. Chcemy prosić dzisiaj, w tej stacji Drogi Krzyżowej, całe Niebo o wstawiennictwo dla każdego z nas, abyśmy byli posłuszni Duchowi Świętemu. Abyśmy byli w odpowiednich miejscach, w odpowiednim czasie z sercem odważnym i wzrokiem wpatrzonym w Jezusa. Stacja VII Drugi upadek pod krzyżem Jezus upada po raz drugi, wśród krzyków tłumu i przepychania żołnierzy. Słabość ciała i gorycz duszy spowodowały upadek Jezusa. Wszystkie grzechy ludzkie, także moje, dźwiga On niewinny. Jezus omdlewa, ale Jego upadek nas podnosi. Jego śmierć nas wskrzesza. Mamy skłonność do powracania do zła, do popełniania grzechów. Jezus nieustannie czeka z odkupieniem i przebaczeniem. Jezus się podnosi i obejmuje krzyż, oby nasze porażki i zwątpienia nie oddzieliły nas nigdy od Niego. Przylgnijmy do Jezusa jak do swego Ojca. Skrucha i pokora przekształcą naszą słabość w Bożą moc. Stacja VIII Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty Jezu, zostałeś sam, bity, poniżany, dostałeś krzyż do niesienia, wiedziałeś co Cię czeka, upadałeś i powstawałeś z miłości do nas, bo chciałeś całym sobą i swoja miłością umrzeć za nas na krzyżu, by się wykonało. Po drodze, w tej samotności, zauważyłeś w tłumie kogoś, kto płacze. To były płaczące niewiasty. Rzekłeś do nich: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: „Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły.” Czy te dni, o których mówiłeś – to dzisiejsze czasy, kiedy cały dzisiejszy świat zgadza się na aborcję? Bezdzietni rodzice są w modzie, nic i nikt ich nie ogranicza. Na rodziców, którzy mają więcej niż dwoje dzieci, patrzy się ze zdegustowaną miną. Zapowiedziałeś te czasy Panie Jezu, ale mam nadzieję, że miną, może ten koronawirus to zmieni? Stacja IX Trzeci upadek Jezusa To nie był kolejny upadek. To było kolejne powstanie. Łatwiej ulec pokusie, by się poddać, by już nie wstawać, by na dziewięćdziesiątym dziewiątym metrze zawrócić. Ilu z nas dochodzi do tej stacji? Pojawia się myśl: już nie dam rady, jestem zmęczony, to nie ma sensu, już mi się nie chce, już nie powstanę, już nie będę się starał. Po co? Po co się zmieniać? Po co od siebie wymagać? Po co się z tego samego grzechu spowiadać, skoro on i tak powróci? Po co wybaczać skoro, zaraz za zakrętem będzie nowa kłótnia? Po co podawać sobie dłoń w geście przebaczenia, skoro jutro zrobi to samo? Po co dwoić się i troić, skoro tego wysiłku nikt nie zauważy? Jezu, dziękuję! Że dajesz mi dobry przykład, że nieustannie szepczesz mi do ucha: „wstań”, „chwyć Moją dłoń”, „pomogę ci”, „jeszcze trochę”, „dasz radę”, „ to wszystko ma sens, wytrzymaj”. Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Do końca. Stacja X Jezus z szat obnażony Najdroższy Jezu, Panie Nasz, Królu nasz – to tu oglądali Cię, śmiali się, wystawiali na próbę – aż wreszcie zdarli z Ciebie szatę i co znaleźli – czystą miłość, prawdę, pokorę i posłuszeństwo. Błogosławiony Jesteś Ty, który nie lękasz się prawdy do dna, do końca. Tak bardzo się boimy , że się wyda, że się coś okaże, że ktoś wyciągnie coś na światło dzienne. Co z tym zrobić? Trzeba to ukrzyżować w spowiedzi świętej i pokucie. Kto naprawdę umarł z Jezusem, ten nie ma czego się bać. Temu nie są potrzebne tytuły, osiągnięcia, nieustanne sukcesy w rywalizacji, nadmierna konsumpcja. To nowy czysty człowiek – człowiek z Ducha. Jezu, jakiej Wielkiej Mocy nabierają Twoje Słowa w tym Świętym czasie : Nie miejcie złota, ani srebra, ani pieniędzy w trzosach swoich. Ani torby podróżnej, ani dwu sukien, ani sandałów, ani laski” (Mat. 10, 9). AMEN Królu spraw, by nasze serca otworzyły się i byśmy z pokorą przyjęli tę Prawdę Stacja XI Pan Jezus do Krzyża przybity Jezus przybity do krzyża. Wcześniej umęczony, ubiczowany, wyszydzony, poddany okrutnemu cierpieniu. W słowach antyfony z liturgii Wielkiego Piątku mówi do nas: ” O, wy wszyscy, którzy przechodzicie drogą, zatrzymajcie się i popatrzcie, czy jest ból podobny do mojego. „ O Krzyżu, bądź pozdrowiony, jedyna nasza nadziejo! Tak bardzo cierpimy, nie ma człowieka, który nie doznałby bólu fizycznego, czy duchowego pochodzącego od świata, czy takiego, który sam sobie zadaje. Tak bardzo lękamy się o nasze życie, życie naszych bliskich, przeżywamy liczne cierpienia duchowe. Każdy człowiek żyjący na ziemi niesie swój krzyż. Większy, czy mniejszy. Bez Chrystusowego Krzyża ludzkie cierpienie pozostaje niewytłumaczalne, bezsensowne, jakby bezwartościowe. Dlatego warto patrzeć z miłością na Krzyż Chrystusa, adorować go, w nim odnajdywać sens swego cierpienia. Bóg podzielił ludzki los. Razem z człowiekiem przyjął mękę, samotność, szyderstwo, niesławę, bezbronność i wybaczył prześladowcom. Nie ma takiego cierpienia, którego Syn Boży by nie doznał. Nie ma takiej winy, wstydu, samotności, głodu, ucisku czy wyzysku, nie ma tortur, więzienia czy morderstwa, przemocy, czy zagrożenia, które byłoby Mu obce. Stąd wiadomo, że nie jesteśmy sami z naszym cierpieniem. Drzewo hańby, śmierci i klęski staje się miejscem Chwały i zwycięstwa Chrystusa, a przez to znakiem nadziei dla człowieka. Nadziei oczyszczenia, odkupienia i przywrócenia do życia. Nadziei, która zaczyna się w naszym zwyczajnym życiu, tu, na ziemi, ale która sięga wieczności i ostatecznego celu życia człowieka. Dzięki Tobie, Chryste, czuję się w swym trudzie spokojniejszy i mocniejszy, gdyż wiem, że nie jestem sam i że jestem kochany przez Stwórcę. Stacja XII Pan Jezus na Krzyżu umiera „Wykonało się”[J 19,30]. Zbawcza misja Jezusa dobiegła kresu. „Wykonało się” – tak też mogliby powiedzieć ci, którzy zaplanowali pozbycie się Jezusa z tego świata. My wiemy, że zabity został Zbawiciel Świata, że dokonało się wielkie zło i łatwo oceniamy tych, którzy tego dokonali. Ale czy my sami brnąc w grzech, w realizację jakiegoś naszego grzesznego planu jesteśmy w stanie dostrzec, że postępujemy podobnie, dążąc do zabicia Bożej Miłości, dążąc do unicestwienia Bożej woli. „A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać”. ”Setnik zaś i jego ludzie […] mówili: Prawdziwie Ten był Synem Bożym”[Mt 27,51,54]. Dobrze kiedy po wyrządzeniu przez nas zła zatrzęsie się nam ziemia i dostrzeżemy nasz grzech. Gdy dojrzymy, że my także przyłożyliśmy rękę do śmierci Jezusa na krzyżu. Ale przede wszystkim dostrzeżemy też, że On jest prawdziwie Synem Bożym, Miłosiernym Zbawicielem Świata. Tym, który na krzyżu pokonał nasz grzech. Panie Jezu prosimy, aby nie zabrakło w naszym życiu „trzęsień ziemi”, które pozwolą nam nawrócić się do Ciebie. Stacja XIII Pan Jezus zdjęty z krzyża. Wszystko się skończyło. Skończyła się Męka Pana. Pod krzyżem zrobiło się pusto, została garstka, wśród nich Maryja, reszta się rozproszyła. Ci którzy Go słuchali, ci którzy Go wielbili, ci którzy pokładali w Nim nadzieję odeszli, ze strachu, z niemocy, ze zwątpienia. Gdzie ja jestem? Czy zostałem na górze pod krzyżem, czy uciekam, bo doświadczam kryzysu wiary, konsekwencji grzechu, strachu przed pandemią? Na kolana Maryi złożono martwe ciało Jej Syna, umęczone, zmasakrowane, lecz Ona widziała w Nim nowe życie, mówiąc Bogu tak, trwała w Jego woli do końca. Maryjo, uproś mi łaskę patrzenia oczami wiary na upadki, porażki, cierpienia moje i moich bliskich, abym w godzinie próby, poprzez modlitwę, trwał w woli Pana i widział nowe życie. Stacja XIV Jezus złożony do grobu Już po wszystkim. Cisza. Wypłakane łzy, brakuje słów. Kamień pieczętuje grób jak wykonane zadanie. Już nic nie można zrobić. Można tylko trwać. To czasami jest najtrudniejsze. Pozorna bezczynność. Trwać w wierności. Trwać w ufności. Trwać przy kimś, kto tuż obok cierpi. Tyle planów przed świętami, pełny kalendarz. A tymczasem jest choroba, jest ból. Wszystkie moje zamiary, pragnienia wkładam do grobu. Bóg ma dla mnie inny plan. Mówią, że niewiele można zrobić, że trzeba czekać. Więc czekam – na wypełnienie się woli Bożej, na Zmartwychwstanie. Małżeńskie Drogi Krzyżowe powstały z inicjatywy Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin przy Konferencji Episkopatu Polski. W tym roku poszczególne rozważania stacji Drogi Krzyżowej napisały małżeństwa z Domowego Kościoła, ze Stowarzyszenia Najświętszej Rodziny oraz Equipes Notre Dame. Stacja XII. Śmierć Jezusa na krzyżuPan Jezus przekroczył próg śmierci i dalej poniósł swoją Ewangelię nadziei. Kiedy ludzie patrzyli na zmarłego Jezusa, na Jego martwe ciało, On był już w otchłaniach, zwiastując zmarłym pamiętać, że i my najwięcej czynimy, gdy nasze ciała obumierają w postawie modlitwy, gdy splatamy nasze dłonie w geście błagania. Ludzie będą mówili, że to marnowanie życia. Tak. My musimy zmarnować życie ciągle obumierając dla świata, przekraczając go w wierze, nadziei i miłości. Oto rozważania drogi krzyżowej, inspirowane psalmami, które towarzyszyły Jezusowi przez całe ziemskie życie. Stacja 1. Pan Jezus skazany na śmierć. Panie, jak liczni są moi przeciwnicy, jak wielu przeciw mnie powstało! Wielu mówi o mnie: „W Bogu nie ma dla niego zbawienia!”. Ale Ty, Panie, jesteś moją tarczą.

To jest moje Ciało, które za was będzie wydane” (Łk 22,19). Kiedy Chrystus wypowiadał te słowa w czasie Ostatniej wieczerzy to wiedział co to znaczy: ciało za was wydane. On w tym momencie akceptował to wydanie siebie, swego ciała ze wszystkimi szczegółami strasznej męki – i wydał siebie. Nam zaś objawił, że wszystko co czyni dla nas, czyni z miłości. Daje nam Siebie. Wtedy na Krzyżu, dziś w Hostii. Zanim Jezus złożył z siebie krwawą ofiarę na krzyżu, dokonał jej mistycznie w Wieczerniku, a teraz dokonuje w każdej Mszy św. Patrzmy na Jezusa podczas tej Drogi Krzyżowej poprzez Eucharystię – Mszę św., Komunię, tabernakulum. Daj nam, Jezu, przeżyć Twoją Drogę Krzyżową w świetle Eucharystii. Prosimy Cię Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał ………. Stacja I. Pan Jezus skazany na śmierć. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… A jakiej zbrodni dopuścił się Syn Boży, Pan nasz i Odkupiciel, że naród żydowski tak natarczywie Go oskarżał, domagając się dla Niego kary śmierci na krzyżu? Absolutnie żadnej! Ale chciał przez swą śmierć zniweczyć hańbę krzyża i uczynić ją bardzo chwalebną, zarówno przez naprawienie szkód drzewa rajskiego, jak i przez to, że własną krwią go uświęcił i wielce uszlachetnił. Ty, Jezu, Najwyższa Prawdo i nasza Drogo do Ojca, pozwoliłeś na to, aby być sądzony. Przyjąłeś wyrok śmierci, bo ofiarowałeś się za nas, dla naszego zbawienia. Tak bardzo nas, Jezu, kochasz, że ofiarowujesz się za nas i dla nas w każdej Mszy św. Na pamiątkę Twojego zwycięstwa nad grzechem, zwycięstwa nad śmiercią, każdą Msze św. rozpoczynamy znakiem krzyża św. … Dziękujemy Ci za ten znak, który przez 20 już wieków jest znakiem zwycięstwa Twojego Kościoła i wszystkich Twoich wyznawców. Dziękujemy Ci za znak krzyża w naszej Ojczyźnie, w tysiącach rodzin, w miejscach pracy, w szpitalach. Dziękujemy także za kapłanów, którzy czynią ten znak nad sercami grzesznych ludzi i znakiem krzyża rozpoczynają celebrowanie Twojej Najświętszej Ofiary. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał ………. Stacja II. Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… I oto już z własnej woli, skazany wyrokiem Piłata na śmierć, niosąc krzyż, idzie w kierunku miejsca, które nazywają „Trupia Czaszka”. Towarzyszymy Mu, ale towarzyszymy z bólem. Chociaż bowiem włożony na Niego krzyż wydaje się z miłości ku nam LEKKIM CIĘŻAREM, to czy mamy świadomość, że każdy nasz grzech powoduje, że ten ciężar staje się coraz bardziej przygniatający? Czy możemy uczynić go lżejszym? Zdecydowanie tak. Potrzeba jednak naszego działania. Postarajmy się wzbudzać w sobie szczerą niechęć do grzechów i uczynienia mocnego postanowienia niepopełniania ich więcej. Przyjąłeś, Jezu, krzyż z miłości do nas. My często lękamy się tego, co nas kosztuje, co jest cierpieniem. Pragniemy Ciebie, a jednak gdy przychodzisz nie według naszych planów, wówczas czynimy to, czego nie chcemy. Wyznajemy za św. Pawłem: „Nieszczęsny ja człowiek”. Dlatego dziękujemy Tobie, Jezu, że na początku Mszy św. dajesz nam wyznać: „moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”. Dziękujemy, że Twoja miłość wciąż nas motywuje, aby to wyznanie nie było tylko pustym słowem, ale przejawem pokornego, kochającego serca. Serca, które Ty Panie Jezu, ofiarowujesz za nas w każdej Eucharystii. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał…….. Stacja III. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy. Kłaniamy CI się, Panie Jezu… Chociaż widzimy, że Syn Boży idący na miejsce śmierci, nie ma na twarzy strachu ani smutku, , to jednak nie wolno nam bez łez brać udziału w tym okrutnym widowisku. Bo my właśnie jesteśmy tymi, którzy przygotowali tak okrutny i twardy krzyż i w bezlitosny sposób włożyli na Jego najświętsze barki. Ten właśnie krzyż to wszystkie nasze grzechy, wszystkie przewinienia. Ale zarazem to my wszyscy jesteśmy wykonawcami tego okrutnego narzędzia śmierci, my jesteśmy katami tego najłagodniejszego Władcy. Jako Bóg stałeś się prawdziwym Człowiekiem, podobnym do nas we wszystkim oprócz grzechu. Dla nas upadałeś z wyczerpania, aby dać nam siłę do powstawania. Ty, Jezu, najlepiej wiesz, jak nieraz brak nam sił, aby wytrwale wybierać to, co dobre i święte. Brak nam sił, gdyż często słabnie nasza wiara w to, że prawdziwa moc jest tylko w Tobie, że my nie mamy nic, co byłoby nasze. Dziękujemy Ci, Jezu, za to, że podczas każdej Mszy św. umacniasz nas prawdą, zawartą w słowach: „Pan z wami”. Dziękujemy Ci za to, że jesteś we wszystkim, co danego dnia przeżywamy, a moc Twojego Ducha staje się naszą Mocą. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał……. Stacja IV. Pan Jezus spotyka swoją Matkę. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… Komuż ta scena nie wyciśnie z serca, nie wyciśnie z oczu, strumieni łez? Zwróćmy i utkwijmy swój wzrok w Jego ze wszech miar Niepokalanej Rodzicielce. Ona jak świadczy św. Bernard – „widząc Go obarczonego tak wielkim drzewem krzyża, jakiego przedtem nie widziała, stała się na pół żywa z powodu trwogi i nie mogła wymówić ani słowa” A my? Gdzie nasz post? Gdzie nasza modlitwa? Gdzie nasza jałmużna? Uderzmy się w pierś i z czystym sumieniem powiedzmy, że jesteśmy godni. Godni? Ale czego. Patrzymy jak świat opluwa życie nienarodzone, jak ludzie godzą się na eutanazje bo nie znają prawdziwego Boga, nie mają relacji z innymi ludźmi. Bezczeszczą święte wizerunki Najświętszej Panienki. Wszędzie dookoła nagość i samouwielbienie. Liczy się tylko mamona. Przyszedłeś, Jezu, do nas przez Maryję. Z Niej narodziłeś się dla nas, dla naszego zbawienia. Sprawiłeś, że my także przez Nią, z Jej pomocą, możemy iść do Ciebie. Z Maryją i przez Nią możemy mówić do Ciebie. Dziękujemy Ci, Maryjo, że z Tobą przeżywamy każdą Mszę św. Dziękujemy Ci za kształtujące nas Twoje „fiat” na wszystkie Boże tajemnice. I dziękujemy Ci za wstawiennictwo u Boga za tymi wszystkimi, których Ci powierzamy. Dziękujemy Ci Niepokalana Rodzicielko. Któryś z nas Cierpiał…… Stacja V. Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… Krzyż to dobrowolne udręczenie ciała. To nieustanna, poważna pokuta. Krzyż to zniesławienie, pogarda, krzywda i wszelka udręka. Krzyż to choroba, niedostatek, zmartwienia, szkody w dobrach materialnych. Krzyż to brak rzeczy koniecznych, ograniczenie zbytecznych, utrata powodzenia, dopuszczenie przeciwności i wszystkiego, co sprawia duchowe lub fizyczne przykrości. Do dźwigania takiego właśnie krzyża, ochoczym i radosnym sercem z miłości do Chrystusa, wzywa każdego z nas sam Chrystus swoimi słowami i swoim przykładem. Przyjąłeś nawet niechętną pomoc, bo przyszedłeś do tych, którzy się „źle mają”. Ty patrzysz na serce i przychodzisz zawsze jak dobry Pasterz, który nas szuka – i jako ten Nauczyciel, który jedynie jest dobry. Uczestnicząc w Eucharystii, słyszymy z ust celebransa : „Oto Słowo Pańskie”. Dziękujemy Ci, Jezu, nasz dobry Nauczycielu. Dziękujemy Ci za to, że jesteś wierny. Dziękujemy Ci, za to, że przemieniasz ogniem Twej miłości naszą niestałość i niechęć. Dziękujemy Ci za to że walczysz o każdego z nas, aby już na zawsze w naszych sercach zapłonęło wierne i wytrwałe pełnienie Twej woli. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał………. Stacja VI. Święta Weronika ociera twarz Panu Jezusowi. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… Spójrz, grzeszniku, jak św. Weronika daje ci wspaniały przykład miłowania. I to dla twojego największego dobra. Wyrzuć więc jak najprędzej ze swojego serca gniew, jaki chowasz do drugiego człowieka. Niech pozostanie tylko miłość. Pomyśl, że za chwilę Ten który niesie krzyż, spojrzy na ciebie życzliwym okiem i udzieli ci przebaczenia wszystkich twoich grzechów. Tylko On, Twój Wybawiciel, z wielkiej miłości do ciebie udzieli ci wszelkich Swoich łask. To właśnie dlatego św. Augustyn pisał: „Zachęcam was do miłości nieprzyjaciół, bo nie znam żadnego lekarstwa, które skuteczniej leczyłoby rany grzechów. Chociaż miłowanie nieprzyjaciół jest wielkim trudem, ale w przyszłości będzie zyskiem. Kto by pokochał nieprzyjaciół, ten będzie przyjacielem Boga. Nie tylko przyjacielem, lecz i synem.” Czy wezwałeś Weronikę do tego heroicznego gestu? Czy miałaby tak wielką odwagę, bez Twojego wsparcia, ale zarazem bez swojej wielkiej wiary? Święta Weronika przypomina nam, że miłość to przede wszystkim czyny, a nie puste słowa czy obietnice. Każdego dnia wzywasz nas w Eucharystii słowami: „W górę serca!”, „Dzięki składajmy Panu Bogu naszemu” Dziękujemy Ci, Jezu, za dary Ducha Świętego, zsyłane na nas w sposób szczególny podczas Eucharystii. Dziękujemy, że ta właśnie święta Eucharystia jest naszą „Szkołą”, w której uczysz nas, jak korzystać z tych darów, dzięki którym dajesz nam możliwość życia nie „wedle ciała, ale według Ducha”. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał… Stacja VII. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… Popychany szarpany wyszydzany przez człowieka, Pan Jezus po raz drugi upada pod ciężarem Krzyża. Nasz Zbawca podnosi się, powstaje idzie dalej, bo tak bardzo nas ukochał, tak bardzo nas umiłował. Umiłował swoją bezgraniczną miłością, każdego z nas takimi jakimi jesteśmy. Przy tej stacji lepiej rozumiemy prawo życia duchowego, że człowiek, będąc słabym, upada nie tylko raz. Powinniśmy zatem uzbroić się w cierpliwość, wielkoduszność i nie mówić, a nawet nie myśleć w ten sposób: „Przecież już raz powiedziałem, przecież już raz przebaczyłem”. Nie szkodzi. Po raz drugi można upaść i po raz drugi można powstać. I trzeba pomóc bliźniemu przy drugim powstaniu, nie upokarzając i niczego nie wypominając. Taką drogę przyjąłeś, aby dać nam dowód, jak bezgraniczne jest miłosierdzie Twoje. W Eucharystii uczestniczymy w prawdzie tych słów: „Godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne …” Abyśmy dzięki Twojemu miłosierdziu, żyli prawdziwym miłosierdziem. Twoja, Jezu, Najświętsza Ofiara ukazuje nam codziennie wartość cierpienia. I nie tylko ukazuje, ale daje nam Twoją moc, aby to, co trudne i bolesne przyjmować na Twój wzór i nie marnować rozżalaniem, lecz dziękować, bo tylko w zbawczym cierpieniu można prawdziwym miłosierdziem się stawać. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas, Cierpiał … Stacja VIII. Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… On sam zabrania płakać nad swoim położeniem, bo przechodząc koło kobiet ogarniętych miłosiernym smutkiem tak do nich mówi: „Córki jerozolimskie! Nie płaczcie nade Mną, ale same nad sobą zapłaczcie i nad dziećmi waszymi”(Łk 23,28) Pan Jezus nie pozwala płakać nad sobą. Nie chce, aby łączyć płacz ze zwycięstwem nad śmiercią i żałoby z triumfem nad grzechem. Dlatego mówi: „Nie płaczcie nade mną”. Ja dobrowolnie biorę na siebie krzyż i dopuszczam na siebie śmierć, którą mam zamiar zniweczyć. Nie opłakujcie więc tego, który umiera za odkupienie świata, a którego każdy z nas ujrzy jako sędziego w majestacie Ojca. Te kobiety nie płakały nad Bogiem, one Go nie rozpoznały, one widziały tylko niewinnego człowieka ukaranego śmiercią. Czy my dzisiaj każdego dnia tak nie robimy ze swoim życiem. Nie skupiamy się na tak wielu mało ważnych rzeczach, pomijając te, które mogą nas zbliżyć do naszego Zbawiciela. Panie Jezu Chryste dajesz nam podczas Mszy św. wołać: „Święty, Święty, Święty, Pan, Bóg Zastępów …”. Dziękujemy Ci, Jezu, za każdy rachunek sumienia, za każdy akt skruchy, za nasze łzy, które po naszych grzechach i niewierności otwierały nas na Ciebie, naszego Boga i Pana; na Ciebie – jedyne Źródło świętości i łaski. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał…. Stacja IX. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… Jesteśmy wszyscy ludem Bożym, dopóki jesteśmy posłuszni Jego przykazaniom, dopóki polegamy na Jego woli. Człowiek bez Boga nie jest zdolny do czynienia dobra. Nic o swoich tylko siłach nie jest w stanie zrobić z pożytkiem dla innych. Jeżeli człowiek popełnia grzech śmiertelny, oddala się od Boga i przechodzi dobrowolnie pod prawa ducha piekielnego. Dlatego tak jak Bóg nigdy w nas nie zwątpi, tak i nam nie wolno zwątpić w drugiego człowieka. Z każdego upadku możliwe jest podniesienie się, ku nowemu, lepszemu życiu. Nigdy nie wolno się zniechęcać ani innymi, ani sobą. Jedyna przegrana w życiu wewnętrznym to marazm naszej wiary! Póki żyjemy, wszystko jest do naprawienia. Dlatego wciąż zaczynajmy od nowa w imię Pana, który się męczy na własnej drodze krzyżowej, ale i na drodze krzyżowej każdego człowieka. Tak się, Jezu, uniżyłeś, przyjmując postać Sługi – w prochu ziemi, wzgardzony, wydany w ręce ludzi – w nasze ręce, w nasze serca. W Eucharystii na „oczach naszej duszy, w zasięgu wzroku naszej wiary”, stajesz jako Bóg żywy i prawdziwy. I słyszymy wówczas zaproszenie: „Bierzcie i jedzcie”. Bądź uwielbiony! Tobie, niech będzie chwała i cześć, i uwielbienie. Pan mój i Bóg mój! Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał…. Stacja X. Pan Jezus z szat obnażony. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… Jakież wielkie ubóstwo Syna Bożego! Ta stacja jest symbolem odarcia ze wszystkiego. Symbolem tego, że pozostaje tylko krzyż i… Pan. Tego nam nikt nie zabierze. I to wystarcza. A my tak się boimy, by nas czegoś nie pozbawiono, by nam czegoś nie zabrakło. Chrystus pokazuje nam, że bogactwo jest w ubóstwie, jest w tym, żeby dawać. Dawać, nie lękając się! Zamknijmy oczy. ……………………………………………….W głębi duszy poszukajmy obrazu Pana, umęczonego, cierpiącego. Porównajmy ten obraz z fragmentami „Pieśni nad pieśniami”: Niegdyś „głowa Jego” wydała się oblubienicy „najlepszym złotem”, teraz ciernie, tylko ciernie. Niegdyś „włosy Jego jak latorośle palmowe, czarne jak kruk” teraz potargane, powyrywane, brudne. Niegdyś „oczy Jego jak gołębice nad strumieniem wody, wymyte w mleku”, teraz są krwią i ropą zalane. Niegdyś „wargi Jego jak lilie, kapiące mirrą przednią”, teraz sine, opuchnięte, czarniejsze od węgla. Niegdyś „brzuch Jego z kości słoniowej, pokryty szafirami”, teraz cały pokaleczony, wszelakimi ranami.. Niegdyś „postać Jego jak Liban, wyborny jak cedry”, teraz niby robak, hańba, przedmiot pogardy. Niegdyś „cały jest ujmujący”, teraz cały godny politowania. Potwierdzasz to, Jezu, że przyszedłeś, aby nas nie czym innym, ale Twoim ubóstwem ubogacić. Dziękujemy Ci, że ukrywasz się w okruszynie Eucharystycznego Chleba, aby nas karmić Tobą, abyśmy mogli upodabniać się do Ciebie, stając się dla innych dobrymi jak chleb. Dziękujemy Ci Jezu, że nas prowadzisz, podnosisz, oczyszczasz i uświęcasz. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał…. Stacja XI. Pan Jezus przybity do krzyża. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… W samo południe, tak świadomie, tak „na zimno” przybijają Człowieka do krzyża. Tak wielki jest majestat krzyża, jak wielka dzielność, jak wielkie męstwo, jak wielka wytrwałość, jak wielka wobec nas miłość Ukrzyżowanego. Dlatego oddawajmy cześć i okazujmy najwyższy szacunek temu drzewu, które Syn Boży, nasz najlitościwszy Zbawiciel uczynił najszlachetniejszym przez przybicie swego najświętszego ciała, wylania swojej krwi, zniesienia okrutnej śmierci. Z drugiej strony nie unikajmy krzyży nam przygotowanych. Pomyślmy, ile to razy ludzie siebie nawzajem przybijają do krzyża. To nie muszą być gwoździe, to mogą być słowa, postawy, znaczące milczenie. Warto przy tej stacji szczerze prosić: „Panie, naucz mnie miłować każdego człowieka, zwłaszcza tego najtrudniejszego”. Twoje Najświętsze Ciało przybite. „Oto wielka tajemnica wiary! Głosimy śmierć twoją…, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie, oczekując Twego przyjścia w chwale”. Podczas Eucharystii wypowiadamy te słowa po konsekracji. Dziękujemy Ci, Jezu, że w każdej Mszy św. – w tych słowach – ukazujesz nam całą treść naszego życia i ostateczny cel. To dzięki Tobie możemy dostrzegać Ciebie w drugich i nie tylko ich nie krzyżować, ale wraz z nimi na co dzień radować się twoim, wciąż trwającym dziełem zbawczym. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał… Stacja XII. Pan Jezus umiera na krzyżu. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… Pełna bólu stacja. Przybicie gwoździami. W końcu Słowo, które stało się ciałem zamilkło i z własnej woli wraz z życiem zamknęło usta. Jezus „zawołał donośnym głosem i oddał ducha” Stwórca umiera, śmierć zostaje pokonana! Tłum patrzy i niejeden wątpi. Z różnych stron spośród tłumu padają szyderstwa. Wielkie jest cierpienie Zbawiciela. Dzięki Niemu moje grzechy zostały przybite do krzyża. Chwała zmartwychwstania dokona się później. Teraz w powietrzu słychać rozdzierający krzyk Boga Człowieka. Czy zapamiętam ten krzyk? Czy pomyślę o grzechu, który powtarza się od spowiedzi do spowiedzi ? Czym zasmucam Zbawiciela i całe moje otoczenie? Dziś właśnie z tym chcę skończyć, wierząc, że wraz z Tobą Chryste moje grzechy zostały przybite do krzyża. Umierając wołałeś: „Pragnę”. Wyraziłeś wtedy nie tyle pragnienie Twoich wyschłych z bólu warg, ale pragnienie zbawienia wszystkich ludzi. Każda Msza św. jest udziałem w Twojej śmierci Jezu na Golgocie! W czasie konania na krzyżu całkowicie oddałeś się Ojcu. Nie myślałeś o sobie, a tylko o Jego chwale i o zbawieniu każdego człowieka. W każdej Mszy św. przed Komunią św. wyznajemy: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie …” Dziękujemy Ci, Jezu, że przychodzisz, że dajesz Siebie. Dziękujemy, że obdarzasz nas Twoim pokojem, aby swoim życiem wypowiadać „Amen” – na to wszystko, co z Twojej, Chryste, miłości staje się codziennie naszym udziałem. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał… Stacja XIII. Pan Jezus zdjęty z krzyża. Kłaniamy Ci się Panie Jezu…. Rozważ, jak Józef z Arymatei, ten bardzo wierny przyjaciel i uczeń Chrystusa, na miejscu kaźni z pobożnym Nikodemem, zdejmuje z tej haniebnej belki ciało już martwego Nauczyciela i płacząc, składa je na dziewiczym łonie Matki. Dziewica Matka chociaż trzyma na rękach martwe ciało swojego Syna, chociaż dotyka klęski, wierzy, że ostatecznie to jest zwycięstwo. W tym poranionym ciele Syna wzrokiem wiary widzi Nowy Raj. Matko, która nas ukochałaś, mimo naszych słabości, uczymy się od Ciebie miłować tych, którzy nam czynią zło. Po czym poznać, że naśladujemy Ciebie ? Gdy jesteśmy w stanie kochać tego, kto nam zawinił. Zakończeniem Najświętszej Eucharystii są słowa: „Idźcie, ofiara spełniona” … Codziennie mówisz, Jezu, do nas: idźcie ze Mną, idźcie, by z innymi tworzyć komunię! Dziękujemy Ci, Jezu, za dar Kościoła, który tworzymy. Dziękujemy za wszystkich, których spotykamy. Dziękujemy za Twoją w nich obecność; za to wszystko, co przez drugiego człowieka nam dajesz, czego nas uczysz. Dziękujemy, że Twoja miłość „rozlana w sercach ludzkich” ciągle nas przemienia, kształtuje i doskonali. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał… Stacja XIV. Pan Jezus złożony do grobu. Kłaniamy Ci się, Panie Jezu… Czy możecie sobie wyobrazić, niewypowiedziany smutek, żal i boleść, jakim została udręczona Najświętsza Dziewica, gdy całą swą miłość, całe swe upodobanie, cały skarb pozostawiła w grobie? Złożenie Jezusowego ciała przypomina nam, że grób to miejsce gdzie stajemy się ziarnem, które musi obumrzeć, aby przynieść plon. Dlatego nie czekajcie. Nie liczcie, że ktoś za Was zrobi to co należy. Jesteście odpowiedzialni za swoje zmartwychwstanie, ale i zmartwychwstanie swoich małżonków. Już dziś pomyślcie o jutrze. Swoje życie powierzcie Jezusowi. Spróbujcie wraz z nim już od teraz budować je na nowo. Dlatego niech każdy w sercu swoim, powie: „tak wstaję i idę za Panem, Ojcem Życia, za Bogiem, którego mam nadzieję spotkać w niebie”. Twoją, Jezu, mękę i śmierć nie zakończyłeś grobem, ale Zmartwychwstaniem; Zwycięstwem, które jest źródłem wszystkich prawdziwych zwycięstw. Dziękujemy Ci za to, Zmartwychwstały Panie, że to Ty w każdej Eucharystii zwracasz się do nas słowami ”Niech was błogosławi Bóg wszechmogący, Ojciec i Syn i Duch Święty”. Błogosławisz Twoją miłością, która nie zna granic, która dodaje nam sił w codziennej egzystencji, która pomaga nam walczyć ze zniewoleniami i stawać się ludźmi naprawdę wolnymi. Dziękujemy Ci Panie Jezu. Któryś za nas Cierpiał… W czasie tej Drogi Krzyżowej przemawiałeś do mnie, Panie, ucząc mnie, jaka ma być moja droga do Ciebie, do wieczności. Postaram się iść tą drogą, aby zadośćuczynić za grzechy moje i tych, którzy Cię obrażają, nie chcą Cię znać i odpychają od siebie Twoją miłosierną miłość. Ty pozostałeś w Eucharystii, aby mnie na tej drodze wspomagać. By moje życie było 'eucharystycznym’ – oddawaniem życia z miłości w darze drugiemu człowiekowi. Dlatego niech moje serce przepełnia stale głód Ciebie – głód Eucharystii. Informujemy, iż w celu optymalizacji treści dostępnych w naszym serwisie, dostosowania ich do Państwa indywidualnych potrzeb korzystamy z informacji zapisanych za pomocą plików cookies na urządzeniach końcowych użytkowników. Pliki cookies użytkownik może kontrolować za pomocą ustawień swojej przeglądarki internetowej. Dalsze korzystanie z naszego serwisu internetowego, bez zmiany ustawień przeglądarki internetowej oznacza, iż użytkownik akceptuje stosowanie plików

Droga krzyżowa. Dziesięć mszy dziennie! Matka napisała wyjątkową drogę krzyżową po tragicznym wypadku córki. Niezwykła historia papieskiego krzyża. Do niego przytulał się w cierpieniu. Ziemia Święta i „nieświęta”. Droga krzyżowa w dużej mierze ciągnie się przez arabski bazar [rozmowa] Św. Katarzyna Ricci: Przez 12 lat

"Eli, Eli, lema sabachthani" - czyli: "Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?" - to słowa Jezusa konającego na krzyżu. Wbrew pozorom nie jest to okrzyk zwątpienia i rozpaczy, ale zaufania i wiary. Dlaczego? Bo to pierwsze słowa Psalmu 22, który mówi o tym, że Bóg wybawia udręczonego psychicznie i fizycznie człowieka z sytuacji bez wyjścia i przemienia ją w czas chwały i zwycięstwa. Już pierwsi chrześcijanie interpretowali słowa Jezusa z krzyża jako początek Psalmu 22 i tak patrzyli na ten moment Jego życia: oto sprawiedliwy błaga Boga o pomoc z pewnością, że zostanie wysłuchany. Ta interpretacja jest bardzo logiczna: w Ewangelii Jezus bardzo często cytuje wersety różnych psalmów i bez wahania można powiedzieć, że jako pobożny Żyd nimi właśnie się modli i nimi żyje. Oto rozważania drogi krzyżowej, inspirowane psalmami, które towarzyszyły Jezusowi przez całe ziemskie życie. Stacja 1. Pan Jezus skazany na śmierć. Panie, jak liczni są moi przeciwnicy,jak wielu przeciw mnie powstało!Wielu mówi o mnie:„W Bogu nie ma dla niego zbawienia!”Ale Ty, Panie, jesteś moją lękam się tysięcy ludzi, chociaż mnie działać, Panie,ocal mnie, mój Boże!” (Ps 3, 2-3, 4a, 7-8a) Ostatni cud Jezusa – wskrzeszenie Łazarza – doprowadziło przeciwników Jezusa do wściekłości. Nie widzieli już innego wyjścia, niż Jego śmierć. Choć nie musieli wcale tak decydować, mając do wyboru dobro i zło – wybrali zło. Ale Bóg ze zła może wyprowadzić dobro. I złe wybory ludzi wpisać w swój plan, nie dlatego, że zło Mu się podoba, ale dlatego, że potrafi przemienić dotkniętą złem rzeczywistość w najlepszą możliwą. Ty też często wybierasz zło. Nie, to nie jest duże zło; nie ma porównania ze skazywaniem kogoś na śmierć. To takie małe rzeczy. Inni robią gorzej. Pozwól teraz, żeby Duch Święty pokazał ci, jakie małe, niepozorne zło rozgościło się w twoim życiu. Zostaw to, co odkrywasz, u stóp krzyża, by Bóg z tego zła mógł wyprowadzić w twoim życiu dobro. Stacja 2. Jezus bierze krzyż na swoje ramiona. Odpowiedz na moje wołanie,Boże, który mnie sądzisz sprawiedliwie!Zmiłuj się nade mną i usłysz moją modlitwę!Synowie Adama,dokąd będziecie mnie lekceważyć,czemu kochacie marność i lubujecie się w kłamstwie?(Ps 4, 2-3) Jezus bierze krzyż. Nie zasłużył na niego. Krzyż jest niesprawiedliwy. Ale Jezus bierze go i tak, bo wie, że w Bożym planie to jest droga do tego, by odzyskać i uratować tych, których kocha: wszystkich ludzi. Co jest twoim krzyżem? Nie myśl na razie o tym, co zewnętrzne: o trudnościach, o działaniach innych ludzi. Bo najczęściej krzyżem dla siebie jesteś ty sam. Twoje słabości. Pokusy, którym ulegasz. Nie proś, by Bóg ci je zabrał: bo to właśnie one mogą stać się łaską, mogą stać się drogą do bycia lepszym człowiekiem. Przyjmowanie trudności, które wynikają z twojego charakteru, twoich nawyków – to jest przyjmowanie krzyża. Pozwól teraz, żeby Duch Święty pokazał ci, jaka słabość, jaka pokusa jest twoim krzyżem. Poproś Go, by Jego mocą i z Jego pomocą niesienie tej słabości stawało się dla ciebie okazją do czynienia dobra. Stacja 3. Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy. Zmiłuj się nade mną, Panie,bo jestem słaby,ulecz mnie, Panie,bo drżą moje kościprzenika mnie trwoga,a Ty, Panie, jak długo jeszcze będziesz zwlekał? Powróć, o Panie, i mnie ocal,wybaw mnie swoją łaską!(Ps 6, 3-5) Belka krzyża, którą Jezus niesie, mogła ważyć nawet do sześćdziesięciu kilogramów. Zdrowy, sprawny i w sile wieku syn cieśli poradziłby sobie z niesieniem jej bez trudu. Ale Jezus jest głodny, spragniony, wyczerpany i ciężko poraniony chłostą, która miała doprowadzić skazańca do stanu krytycznego. Nie ma nic dziwnego z tym, że traci równowagę i upada. Gdy ty przyjmujesz swoje słabości i pokusy i idziesz z nimi dzień po dniu, twoja równowaga też bywa bardzo chwiejna. Im dalej od ostatniej spowiedzi, tym częściej się potykasz, tym więcej zbierasz zranień, aż w końcu nie da się już nie upaść. Wiesz, że to prawda. Bóg też to wie. I właśnie On mówi ci teraz, że bardzo cię kocha. Że widzi twój ostatni upadek, wszystkie potknięcia, ciężar, który niesiesz. Gdy upadasz, jest bardzo blisko, tak blisko, żeby cię podnieść. Gdy go zawołasz, nie będzie zwlekał. Żaden twój grzech nie sprawi, że On przestanie cię kochać. Nic nie jest w stanie odebrać ci Jego miłości. Nic. Stacja 4. Jezus spotyka swoją Matkę. Zachowaj mnie, Boże, bo Tobie zaufałem!Rzekłem Panu: Ty jesteś moim Panem,moje dobro pochodzi od świętych, którzy są na Jego ziemi,całą swą wolęcudownie nakłonił.(Ps 16, 1-3) Maryja patrzy na swojego Syna, którego trudno teraz rozpoznać, tak jest zakrwawiony, poraniony i cierpiący. Ale Ona widzi go takim, jaki On naprawdę jest. I wie, że to cierpienie prowadzi do zwycięstwa. Być może z tobą i twoją matką jest o wiele trudniej. Nie jesteś bezgrzeszny jak Jezus. A twoja matka nie jest tak święta, jak Maryja. Ale to właśnie twoja matka została wybrana, by patrzeć na ciebie spojrzeniem pełnym czułości i widzieć to, co w tobie najlepsze – i najgorsze. To właśnie ona najczęściej potrafi powiedzieć ci prawdę o tobie: choć nie zawsze umie to zrobić w najlepszy sposób. W spojrzeniu Maryi jest miłość i wsparcie. Nie wiem, gdzie jest teraz twoja mama. Może ją kochasz, może trudno ci z nią żyć, może odeszła i ma inne życie, może nie teraz Ducha Świętego, by przypomniał ci to, czym twoja mama cię zraniła. To, w czym nie umiała być dla ciebie taka, jak Maryja była dla Jezusa. Powiedz Mu: Duchu Święty, przyjdź do mojego serca z łaską przebaczenia. Stacja 5. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Chrystusowi. Szczęśliwy, kto myśli o biednym,Pan go wybawi w dniu go ustrzeże, zachowa przy życiuuczyni szczęśliwym na mu udzieli pomocy na łożu boleści,w chorobie poprawi mu posłanie.(Ps 41, 2-4) Nie, Szymon z Cyreny wcale nie był chętny do pomocy. Był zmuszony do tego, by zhańbić się dotykaniem skazańca. By brać udział w czymś, w czym żaden normalny człowiek nie chciał brać udziału. Był tam przypadkiem. Nie stał i się nie gapił; wracał od swoich spraw. Ludzie spotkani przypadkiem potrafią rozjaśnić twoje życie. Nie muszą cię znać ani ty nie musisz znać ich. Zaskakują cię swoją otwartością, poświęceniem, chęcią niesienia pomocy, choć wiadomo, że trudno ci się będzie zrewanżować. Pozwól teraz, żeby Duch Święty przypomniał ci człowieka, który cię zaskoczył. Pomocą, życzliwością, wsparciem, którego wcale się nie spodziewałeś, a było ci tak bardzo potrzebne. Zobacz: tak Bóg tak się o ciebie troszczy. On wie, czego i kiedy ci potrzeba. I gdy Jemu ufasz, nigdy nie zostawi cię bez pomocy, zawsze znajdzie inne swoje dziecko, które będzie skłonne porzucić swoje sprawy, żeby zatroszczyć się o ciebie. Im bardziej przypadkowo, tym bardziej z Jego natchnienia. Stacja 6. Weronika ociera twarz Chrystusowi. Miłujesz sprawiedliwość,nienawidzisz nieprawości,dlatego Bóg Twój, o Boże,namaścił Cię olejkiem wesela bardziej, niż Twych królewskiewychodzą na Twoje spotkanie.(Ps 45, Weronika. Jej imię przypomina to, co zrobiła: vero ikon znaczy: prawdziwy obraz. Weronika, odważna kobieta, która nie bała się usłużyć skazańcowi. Może zobaczyła w nim niewinnego, udręczonego człowieka, który musi iść, choć ma oczy zalane potem i krwią. A może zobaczyła w nim żywego, cierpiącego, bliskiego na wyciągnięcie ręki Mesjasza, dowód na to, że Bóg nie zapomniał o swoim ludzie, a Jego obietnica właśnie się spełnia. Weronika; córka królewska, która wychodzi na spotkanie Króla, choć On wcale nie nosi królewskiej szaty. I obietnica boża, która wcale nie spełnia się tak, jak się wszyscy spodziewali. Czego ty się spodziewasz po Bogu? Jakie masz oczekiwania? Czego, co On ci daje, nie dostrzegasz, bo wygląda zupełnie inaczej, niż według ciebie powinno? Pozwól teraz, żeby Duch Święty pokazał ci twoje rozczarowanie. Czym rozczarował cię Bóg? Co obiecał, a ty wcale nie widzisz, żeby się spełniało? Powiedz Mu teraz o tym. Najprościej, tak, jak potrafisz. Poproś, by Ci pokazał, jak ta sytuacja wygląda, gdy się na nią patrzy Jego boskim spojrzeniem. Stacja 7. Jezus upada pod krzyżem po raz drugi. Ukaz mi drogi Twoje, Panie,naucz mnie chodzić ścieżkami,które mnie w swej wiernościi pouczaj, bo Ty jesteś Bogiem(Ps 25, 4-5) Upada, znowu upada, chociaż przecież Szymon Mu pomaga. I znowu – nie ma w tym nic dziwnego. Tyle, że On cierpi niewinnie i przyjmuje z pokorą to, co przychodzi, rozszarpujący ramiona ból, niemal roztrzaskane na kamieniach lewe kolano, pulsujące, poszarpane przez bicze mięśnie i ścięgna. W twoim życiu też nie da się nie upadać. Ale to nie znaczy, że masz się poddać i nie robić już nic. Nie znaczy, że masz sobie pozwolić na wszystko, bo skoro upadków nie da się uniknąć, to co za różnica. Słabości i pokusy, które w końcu doprowadzą cię do grzechu – one będą. Będą cały czas. Upadek to nie jest koniec, nigdy. Natomiast zawsze przynosi rozczarowanie sobą. Niesmak, że się nie udało. Gryzące poczucie, że nie jesteś w porządku, że jesteś do niczego. Beznadziejny. Pozwól teraz, by Duch Święty pokazał ci, to, w czym jesteś sobą rozczarowany. To, w czym uznałeś, że taki jesteś, taka jesteś i już. I nic się nie zmieni. W czym czujesz się beznadziejny i nic nie wart. Bóg mówi, że On nie jest tobą rozczarowany. On cię zna. Najlepiej. Wie, na co cię stać, a na co na pewno nie. I chce cię prowadzić tak, żeby upadki zdarzały się jak najrzadziej. Ale bez twojej woli, bez twojej zgody nie będzie cię prowadził. Bo On nigdy nie odbiera wolności, nawet, jeśli w tej wolności ludzie prowadzą Go na krzyż. By cię prowadził, musisz najpierw wybrać Jego. Jeśli chcesz, powiedz teraz na głos: Jezu Chryste, przyjmuję Cię jako mojego Pana i Zbawiciela. Stacja 8. Jezus upomina płaczące kobiety. Panie, kto zagości w Twoim namiocie,kto zamieszka na Twej świętej górze?Ten, kto postępuje nienagannie,czyni sprawiedliwość,kto mówi prawdę w swym sercu,kto swym językiem nie kłamie,nie czyni zła bliźniemui nie znieważa sąsiada.(Ps 15, 1-3) Te kobiety chciały Mu usłużyć; jak pogrzebowe płaczki, choć jeszcze nie umarł i nie miał pogrzebu. A Jezus się zatrzymuje. I mówi do nich. Można powiedzieć: skazaniec marnuje oddech, tak cenny, gdy go prawie już brak. Można powiedzieć: ktoś skazany na haniebną śmierć osądza innych. Bo przecież Jezus mówi do kobiet: „Nie płaczcie nade Mną! Płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Bo jeśli tak czynią z drzewem zielonym, to co stanie się z uschniętym?” Nie wiadomo, co zrobiły z Jego słowami te kobiety. Może zrobiło to na nich wrażenie i się nawróciły. Może oburzyły się i wróciły do swoich domów, ignorując Jego słowa. Tobie też się zdarza ignorować to, co Bóg do ciebie mówi, prawda? Myślisz sobie: to mnie nie dotyczy. Współczujesz Mu, gdy przeżywasz drogę krzyżową, ale ty tak ogólnie jesteś w porządku. Inni grzeszą. Ale ty tu jesteś tylko jako wsparcie. Nie masz udziału. Poproś teraz z odwagą Ducha Świętego, żeby przypomniał ci słowa, które były skierowane do ciebie, ale puściłeś je mimo że to nie było ani o tobie, ani do ciebie. Co to za słowa? Kto je powiedział? Pamiętasz je, prawda? Ale Bóg nie mówi ci prawdy o tobie, by cię zranić. On wie, że prawda może pomóc ci żyć. Żyć w pełni, z radością, z miłością, czując, że żyjesz, a nie tylko wegetujesz, a życie mija dzień po dniu. Gdy przyjmiesz Jego słowa o sobie – to zmieni twoje życie. Stacja 9. Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci. Jak długo, Panie, nie będziesz o mnie pamiętał?Jak długo będziesz odwracał ode mnie swoje oblicze?Spójrz i wysłuchaj mnie, Panie,mój Boże!Oświeć moje oczy, bym na śmierć nie zasnął. Niech nie mówi mój nieprzyjaciel:"Pokonałem go!"(Ps 13, To już jest prawie koniec. I sił też prawie koniec. Właściwie nie wiadomo, jak Jezus może jeszcze iść. Ci, co się spodziewali, że dokona jakiegoś cudu, że się uratuje w ostatniej chwili, że zwycięży – widzą przegranego. Ty też masz takie miejsce, taką przestrzeń w życiu, w której czujesz się przegrany. Twoje słabości, pokusy, wynikające z nich grzechy zwyciężyły i już nie ma szans. Jesteś przegrany, ale i tak musisz iść dalej. Więc idziesz. I to jest twoja droga krzyżowa. Bo to uczucie, że jesteś przegrany, psychicznie i fizycznie cię obciąża. Nie jesteś wierny, nie jesteś dobry, nie jesteś sprawiedliwy. Czujesz się porzucony i nic dziwnego, że Bóg cię porzucił, bo nie zasługujesz na Jego łaskę. Z tej sytuacji nie ma już wyjścia. Nic się nie zmienia od dawna. Wsłuchaj się teraz w swoje serce. W czym czujesz się kompletnie przegrany? Co uznałaś za niemożliwe i straciłaś nadzieję? Pan Bóg mówi ci teraz: nie jesteś przegrany. Ze Mną możesz zwyciężyć wszystko. Ja cię nie porzucam, nie zapominam o tobie, nigdy. Zawsze zasługujesz na moją łaskę, bo Ja nikogo nie skreślam, nikogo nie porzucam, nikogo nie przestaję kochać. Zależy mi na tobie. Chcę przemienić twoje życie. Dzisiaj. Stacja 10. Jezus z szat odarty. Przenikasz i znasz mnie, Panie. Wiesz, kiedy kładę się i wstaję,i czytasz z daleka w moich wszystkich stron mnie ogarniaszi kładziesz na mnie swą jest Twoja wiedza o mnie;przerasta mnie, nie mogę jej pojąć!(Ps 139, 1a-2. 5-6) Odarcie z szat. To kolejny moment upokorzenia. Tradycja mówi, że Jezus został w przepasce biodrowej; ale jest też możliwe, że stał przed patrzącymi nago, okryty tylko ranami i krwią. To moment, w którym nie można już niczego ze swojej fizyczności ukryć. Ciebie nikt nie odziera z szat, by cię upokorzyć przed patrzącymi. Czujesz się bezpiecznie w swoich ubraniach, w swojej głowie, w swojej duszy, do której nikt nie ma dostępu. Nikt poza Bogiem. On wie o Tobie wszystko. I można się tej myśli bać, jeśli się patrzy na Niego jak na surowego ojca, który wymaga, by jego dzieci były doskonałe. Bóg nie jest surowym ojcem. Jest Ojcem, który gorąco kocha. Ciebie kocha. Dowód tej miłości stoi przed Tobą: Jezus Chrystus, który dał się poniżyć, poranić, upokorzyć, zmaltretować i zaraz umrze, by ciebie Bóg wie o Tobie wszystko. Zna Twoje myśli. Można się tego bać. A można też zobaczyć w tym szansę. Powierzyć się komuś, komu nie trzeba długo i wyczerpująco opowiadać, co się dzieje w twoim sercu, bo już to wie. Komuś, kto może wszystko i wszystkie twoje raniące sekrety, tajemnice, których się wstydzisz przed światem – małe i ogromne – może przemienić w coś, co jest dobre, czego nie wstyd pokazać. Pokaż Mu się dzisiaj, ze wszystkimi ranami ciała i duszy, które nosisz. Stacja 11. Jezus przybity do krzyża. Wszyscy razem zbłądzili,stali się ma nikogo, kto by czynił dobro,nie ma ani jednego.(Ps 14, 3) Jest taka metafora, której się używa, by uświadomić dzieciom ich udział w drodze krzyżowej. Mówi się wtedy: twoje grzechy to są te gwoździe, którymi przybijasz Jezusa do krzyża. To bardzo mocny obraz i bardzo łatwo go odrzucić. Bo jest okrutny. Stawia nas w pozycji rzymskiego żołdaka, zadającego śmierć i cierpienie. Nieczułego na cudze cierpienie. Nie czujesz się katem, gdy grzeszysz, prawda? A przecież rany nie muszą być fizyczne. Te psychiczne bolą nawet bardziej. Łatwiej je ukryć, ale trudniej, o wiele trudniej wyleczyć. I ty pewnie o tym wiesz. Tak łatwo ci jest odnosić swój grzech tylko do siebie. Sprawdzać, jak daleko jeszcze do końca skali, myśleć sobie: nie jest ze mną tak źle, to tylko drobiazg, inni robią gorzej. To tak działa, gdy patrzysz na grzech i świętość jak na tabelę punktów w meczu. Wygrywam albo przegrywam, Bóg na koniec patrzy na wynik. Tyle, że to nie jest mecz. To jest relacja. Jak przyjaźń. Jak miłość. Może na razie tylko znajomość. Za każdym razem, gdy wybierasz zło zamiast dobra – jak małe by nie było, mówisz Bogu: nie chcę Cię. A On cię chce, Jemu na Tobie zależy, i to odrzucenie go rani, zwyczajnie, po ludzku rani. Ale gdy wybierzesz Jego, będzie Cię wspierał, by udało ci się wytrwać z dala od zła. Stacja 12. Jezus umiera na krzyżu. Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?Daleko jesteś, mój Wybawco, chociaż jęczę w bólu. Boże mój, wołam w ciągu dnia, a nie odpowiadasz, i nocą, a nie zaznaję spokoju! A przecież Ty mieszkasz w świątyni, Chwało Izraela! Tobie ufali nasi przodkowie, ufali, a Ty ich wyzwoliłeś. Do Ciebie wołali i się nie zawiedli. Ja zaś jestem robakiem, a nie człowiekiem, wyszydzonym przez ludzi, i przez lud wzgardzonym. Drwią ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, wykrzywiają usta i potrząsają głowami: „Zaufał Panu, niechże go ocali, niech go wybawi, jeśli go kocha!” Nie oddalaj się ode mnie, bo blisko jest udręka, a ja nie mam nikogo, kto by mnie wspomagał. Rozwarli na mnie swe paszcze, rycząc jak lwy drapieżne. Siły uszły ze mnie jak woda, rozluźniły się wszystkie moje kości. Jak wosk stało się moje serce, topnieje w moim wnętrzu. Moje gardło wyschło jak skorupa, język mi przywarł do podniebienia. Obalasz mnie w proch śmierci. Obległa mnie zgraja złoczyńców, przebili moje ręce i nogi, policzyć mogę wszystkie moje kości. Oni zaś patrzą na mnie pogardliwie. Dzielą między siebie moje ubranie, a o moją szatę rzucają losy. Ty zaś, Panie, nie stój w oddali! Pomocy moja, spiesz mi na ratunek! Ty Mnie wysłuchałeś! Będę głosił Twoje imię moim braciom, będę Cię chwalił pośród zgromadzenia! Wychwalajcie Pana, gdyż nie odwrócił się ze wzgardą od nędzy ubogiego, nie odwrócił od niego oblicza, lecz wysłuchał jego wołania. Niech wasze serca żyją na wieki! Niech przypomną sobie o Panu i wrócą do Niego. Niech kłaniają się przed Twoim obliczem. Bo królowanie należy do Pana i On panuje nad narodami. (Ps 22, 2-8, 22b, Stacja 13. Jezus zdjęty z krzyża. Pan moim światłem i zbawieniem moim,kogo więc mam się lękać?Pan jest obrońcą mojego życia,przed kim więc mam odczuwać trwogę? Gdy napadli mnie złoczyńcy,by pożreć moje ciało, to właśnie oni, moi wrogowie i prześladowcy, potknęli się i upadli. O jedno tylko proszę Pana i tylko tego pragnę,abym przebywał w domu Panaprzez wszystkie dni mego życiaBym się wpatrywał we wspaniałość Panai mógł oglądać Jego schroni mnie w swoim szałasiew dniu mojej klęskiukryje mnie w głębi swego namiotu,postawi mnie na skale.(Ps 27, 1-2, 4-5) Stacja 14. Ciało Jezusa złożone do grobu. Panie, będę Cię wywyższać,bo mnie wybawiłeśWyprowadziłeś mnie z krainy umarłychi przywróciłeś do życiaspośród schodzących do nadchodzi wieczorem,a rankiem okrzyk radości. (Ps 30, I wszystko się dokonało, co miało się dokonać w męce i nie żyje. Nieśmiertelny Bóg dał się zabić, by ciebie wyrwać ze śmierci. Teraz możesz zwyciężać w swoich małych walkach, bo ta największa już się dokonała. Jesteś uwolniony. Śmierć jest pokonana, ta śmierć, która musi przyjść, gdy grzeszysz, bo grzech zrywa twoją relację z Bogiem, odcina cię od źródła życia, stajesz się jak drzewo, któremu ktoś odciął korzenie – wygląda jeszcze całkiem nieźle, ale uschnie. Bez Niego twoje życie usycha. Ale On może ożywić to, co umarło. Poproś teraz Ducha Świętego, żeby pokazał ci, co w twoim życiu usycha i umiera na skutek twoich własnych, złych działań. Może to twoja przyjaźń. Może małżeństwo. Może relacja z dziećmi albo z rodzicami. Może twój talent. Co umiera, bo nie potrafisz poradzić sobie z grzechem? Złóż to do grobu razem z ciałem Jezusa. I powiedz Mu: Boże, który wszystko możesz, który pokonałeś śmierć i nie ma dla Ciebie nic niemożliwego: najpokorniej Cię proszę, jeśli taka jest Twoja wola – ożyw swoją łaską to miejsce, które na skutek grzechu umiera w moim sercu. Amen.

Już niedługo z różnych lokalizacji w Polsce wyruszą ekstremalne drogi krzyżowe. Tym, którzy chcieliby ruszyć na 40 km wędrówki w nocy, samotności i milczeniu, n

Droga Krzyżowa – to nabożeństwo nawiązujące do przejścia Pana Jezusa od miejsca skazania na śmierć (pretorium Piłata) na miejsce ukrzyżowania (wzgórze Golgoty). Droga Krzyżowa rozważana jest w 14 symbolicznych stacjach. Pismo Święte nie zawiera dokładnej trasy Drogi Krzyżowej, ale 9 spośród 14 stacji ma swą podstawę w ewangelicznych opisach męki Pańskiej. Rozważanie Drogi Krzyżowej, które zamieszczamy poniżej, to zapis objawień Pana Jezusa siostrze Józefie Menendez. Siostra pisała je – na polecenia Jezusa Chrystusa – bezpośrednio w trakcie tych objawień, dlatego są one jasne i zrozumiałe dla wszystkich. STACJA I – JEZUS SKAZANY NA ŚMIERĆ „Cierniem ukoronowanego i w płaszcz purpurowy przywdzianego przywodzą Mnie żołnierze do Piłata, dręcząc Mnie na każdym kroku swymi krzykami, obelgami i szyderstwami…. Piłat, nie znajdując we Mnie żadnej zbrodni, zasługującej na karę, zaczął Mnie znowu badać, pytając dlaczego mu nie odpowiadam, choć wiem, że on ma wszelką władzę nade Mną. Wtedy, przerywając milczenie, odrzekłem: „Nie miałbyś żadnej władzy, gdyby ci jej nie dano z góry, ale trzeba, aby wypełniły się Pisma!”. I zamilkłem na nowo, zawierzając się Ojcu Przedwiecznemu…. Piłat zaniepokojony ostrzeżeniem swojej żony, dręczony wyrzutami sumienia i obawą, że zbuntowany lud powstanie przeciw niemu, jeśli odmówi skazania Mnie na śmierć, ukazał Mnie tłumowi w tym godnym pożałowania stanie, do którego Mnie doprowadzano i zaproponował zwrócić Mi wolność i skazać zamiast Mnie Barabasza, znanego złodzieja. Ale tłum zawołał jednogłośnie z wściekłością: Niech umrze! Chcemy Jego śmierci, a uwolnienia Barabasza! O dusze umiłowane, patrzcie jak zrównano Mnie że złodziejem…, a raczej, jak postawiono Mnie niżej od najgorszego ze zbrodniarzy…. Słuchajcie wrzasków wściekłości, które podnoszą przeciw Mnie, żądając mojej śmierci. Zamiast uniknąć tej zniewagi, przyjąłem ją z miłości dla dusz i dla was… Chciałem wam pokazać, że ta miłość prowadziła Mnie nie tylko na śmierć, ale skłoniła do przyjęcia wzgardy, hańby i nienawiści ze strony tych właśnie, za których miałem wylać tak obficie swą Krew. Potraktowano Mnie jako wichrzyciela, człowieka pozbawionego rozumu, szaleńca… Przyjąłem to wszystko z największą słodyczą i najgłębszą pokorą. Nie myślcie jednak, że nie czułem wtedy odrazy i bólu… Przeciwnie, chciałem, aby moja ludzka natura świadczyła tego wszystkiego, co wy odczuwać będziecie, aby mój przykład wzmocnił was we wszystkich sytuacjach życia. Dlatego też, kiedy wybiła dla Mnie ta bolesna godzina, od której tak łatwo przecież mogłem się być wyzwolić, nie tylko tego nie uczyniłem, ale przyjąłem ją miłośnie, aby spełnić wolę Ojca…, wynagrodzić Jego Chwałę…, odpokutować za grzechy świata i zyskać zbawienie dla wielu dusz.” STACJA II – JEZUS BIERZE KRZYŻ NA RAMIONA „Podczas gdy wieczna zguba Judasza pogrążyła moje Serce w przepaści smutku, kaci, nieczuli na mój ból, złożyli na moich umęczonych ramionach twardy i ciężki krzyż, na którym miała się dopełnić tajemnica Odkupienia świata. Aniołowie w niebie! Spojrzyjcie na tego Boga, przed którym pochylacie się w ustawicznym uwielbieniu… patrzcie jak Stworzyciel całej cudownej natury wstępuje na Kalwarię, obarczony świętym i błogosławionym drzewem krzyża, na którym odda swe ostatnie tchnienie! Wy zaś, dusze, które chcecie Mnie wiernie naśladować, przypatrzcie się, jak ciało moje, wyczerpane tylu katuszami, posuwa się resztkami sił, krwią i potem zlane. Cierpi ono, a nikt nie współczuje jego boleści ! Prowadzi mnie tłum…. Żołnierze otaczają Mnie jak wilki, żądne pożarcia swej zdobyczy, i nikt nie ma litości nade Mną ! Idźmy do tych biednych dusz, które Mnie prześladują dlatego, że Mnie nie znają. Chcę im powiedzieć, kim Ja jestem, a kim są one: Jestem waszym Bogiem i waszym Ojcem, Waszym Stwórcą i Waszym Zbawicielem. Stworzeniami moimi jesteście, synami moimi, a także wykupionymi przeze Mnie, ponieważ za cenę mego życia i mojej Krwi wykupiłem was z niewoli i z tyranii grzechu. Macie duszę wielką, nieśmiertelną, stworzoną do szczęścia bez końca; wolę zdolną do dobrego, serce, które odczuwa potrzebę kochania i które chce być kochane… Jeśli w ziemskich i przemijających dobrach szukać będziecie zaspokojenia swoich pragnień, zostaniecie zawsze głodni i nigdy nie znajdziecie pokarmu, który by was nasycił. Żyć będziecie bez przerwy w walce z samym sobą, smutni, niespokojni, zmieszani…” STACJA III – JEZUS PO RAZ PIERWSZY UPADA POD KRZYŻEM „Wyczerpanie Moje jest tak wielkie, a krzyż tak ciężki, że osłabiony upadam w połowie drogi… Patrzcie teraz na tych ludzi, pozbawionych wszelkich uczuć ludzkich, jak brutalnie Mnie podnoszą; jeden ciągnie Mnie za ramię, drugi za ubranie, przylepione do ran…., ten Mnie ściska za gardło …., tamten chwyta za włosy …, inni kopią i okładają razami pięści…, krzyż spada na Mnie, przygniatając Mnie swym ciężarem. Kamienie przydrożne ranią Mi twarz …. Piasek i pył z krwią zmieszany zasłania Mi oczy, przylega do oblicza: Stałem się istotą najbardziej wzgardzoną na świecie! Mój pierwszy upadek otrzyma siłę dla nawrócenia się grzeszników zatwardziałych złem. Wy wszyscy, co pogrążeni jesteście w złościach i co przez jakiś czas żyliście, błąkając się jak tułacze, z powodu zbrodni… Jeśli popełnione winy zatwardziły wam i zaślepiły serca…., jeśli dla dogodzenia swoim namiętnościom, popadliście w najbardziej gorszące grzechy…, ach, kiedy dusza wasza zda sobie sprawę ze swego stanu i kiedy bodźce lub wspólnicy waszych upadków opuszczą was, nie dajcie się ogarnąć rozpaczy ! Dopóki w człowieku zostaje choć jedno tchnienie życia, jeszcze uciekać się może do Miłosierdzia i błagać o przebaczenie. Jeśli jesteś młody, a już złe prowadzenie się zdegradowało cię w oczach świata, nie lękaj się…! I chociaż świat słusznie uważa cię za zbrodniarza, gardzi tobą i opuszcza cię …, to przecież Bóg twój nie zgodzi na to, aby twoja dusza stała się łupem piekła…! Przeciwnie, pragnie On gorąco, abyś zbliżył się do niego, bo chce ci przebaczyć. Jeśli nie śmiesz do Niego mówić, to skieruj w Jego stronę wzrok swój i westchnienia swego serca, a wkrótce ujrzysz jak jego Dobra i Ojcowska ręka zaprowadzi cię do źródła przebaczenia i życia. Jeśli większą część swego życia dobrowolnie spędziłeś w bezbożności lub obojętności i, znalazłszy się nagle na progu wieczności, usiłuje cię zaślepić rozpacz …, o, nie daj się oszukać, bo jest jeszcze czas na przebaczenie…! Choćby ci tylko sekunda życia pozostała, w tej sekundzie możesz jeszcze pozyskać życie wieczne! Jeśli twe życie, dłuższe lub krótsze, upłynęło w nieświadomości i błędzie …, jeśli byłeś przyczyną wielkiego zła dla ludzi, społeczeństwa, a nawet religii i jeśli przez jakiś zbieg okoliczności poznałeś nareszcie, że się mylisz…, nie daj się pogrążyć ciężarowi swych win i zła, którego byłeś narzędziem. Dusza twoja, najgłębszym żalem przejęta, niech rzuci się w przepaść ufności i przybiegnie do Tego, który zawsze na ciebie czeka, aby ci wszystkie błędy życia twego przebaczyć.” STACJA IV – PAN JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ „Idźcie jeszcze za Mną – zachęca i mówi Jezus o kilka kroków dalej spotkacie moją Najświętszą Matkę. Z sercem przenikniętym boleścią idzie naprzeciwko Mnie z dwóch powodów: najpierw, aby na widok swego Boga nabrać siły do cierpienia …, potem, aby przez swą heroiczną postawę dodać swemu Synowi odwagi do dokończenia dzieła Odkupienia. Pomyślcie o męczeństwie tych dwóch serc: Moja Matka miłuje przecież swego Syna nade wszystko …, i nie tylko nie może Mu służyć, ale przeciwnie wie, jak bardzo Jej obecność powiększa moje cierpienia. Ja znowu na świecie najwięcej miłuję Matkę moją ! I nie tylko, że nie mogę Jej pocieszyć, ale żałosny stan, w którym Mnie widzi, sprawia Jej ból, podobny do mojego, ponieważ śmierć, którą Ja cierpię w moim ciele, Matka moja nosi w swoim Sercu. Ach, Jej oczy nie mogą oderwać się ode Mnie, a moje, zaprószone i zakrwawione, zatrzymują się na Niej ! Nie pada ani jedno słowo, ale ile mówią sobie nasze Serca przy tym bolesnym spotkaniu ! Wszystkie katusze mojej męki znała z objawienia Bożego. Kilku moich uczniów, chociaż z dala, z obawy przed Żydami, usiłowało się też dowiedzieć o tym, co się działo, aby Jej to donieść… Skoro tylko dowiedziała się, że wyrok śmierci został wydany, wyszła na moje spotkanie i nie opuściła Mnie już aż do chwili złożenia mnie w grobie. Matka Boża tak powiedziała do siostry Józefy: „Od dzieciństwa miałem poznanie spraw Bożych i świadomość nadziei pokładanych w przyjściu Mesjasza. Dlatego, kiedy anioł zwiastował Mi Tajemnice Wcielenia i kiedy stwierdziłem, że jestem wybrana na Matkę Zbawiciela ludzi, serce moje, chociaż bardzo poddane woli Bożej, pogrążyło się w bólu. Wiedziałem bowiem, ile to małe, Boskie Dziecię miało cierpieć, a proroctwo starego Symeona potwierdziło tylko moje Matczyne niepokoje. Możesz sobie wyobrazić, jakie były moje uczucia, kiedy patrzyłem na piękność mego Syna, na Jego twarz, Jego ręce i nogi i całą Jego postać, wiedząc, jakim katuszom będzie On musiał podlegać. Gdy całowałem Jego ręce, zdawało Mi się, że moje wargi SA już wilgotne od krwi, którą miała kiedyś wytrysnąć z zadanych Mu ran. Całując Jego nogi, w duchu widziałem je przybite do krzyża. Gdy gładziłem Jego prześliczne włosy, uprzytomniłam sobie, jak pokryje je krew i opasze cierniowa korona. Kiedy zaś w Nazarecie stawiał pierwsze kroki i wyciągnąwszy rączki, biegł na moje spotkanie, nie mogłam powstrzymać łez na myśl o tych rękach rozpiętych na krzyżu, na którym miał umrzeć”. STACJA V – SZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI „W drodze na kalwarię idzie za Mną Szymon, który pomaga Mi dźwigać krzyż. Po pierwsze, ten człowiek, choć ma dobrą wolę, jest jednak najemnikiem, ponieważ towarzyszy Mi i dzieli ze Mną ciężar krzyża, aby zarobić umówioną kwotę. Skoro więc czuje zmęczenie, zsuwa brzemię na moje barki, dlatego upadam jeszcze dwa razy wśród drogi. Po drugie, ten człowiek jest wynajęty, aby pomóc Mi dźwigać część krzyża, a nie cały krzyż. Szymon jest wynajęty, to znaczy, że spodziewa się pewnych korzyści za pracę, do której go zmuszono. Podobnie jest z wielu duszami, które idą za mną. Niewątpliwie zgadzają się one, aby Mi pomóc w niesieniu krzyża, ale troszczą się o pociechę i odpoczynek… Chcą one iść za Mną i w tym celu weszły na drogę życia doskonałego, ale przy tym nie porzucają własnych interesów, które stawiają na pierwszym planie. Skoro więc ciężar mego krzyża staje się dla nich zbyt dotkliwy, wtedy tracą równowagę i zrzucają z siebie krzyż. Dbają one o to, by cierpieć jak najmniej, mierzą wielkość swego zaparcia się, unikają różnych upokorzeń, zmęczenia , pewnych prac. Nieraz z żalem myślą o tym, czego wyrzekły się i dlatego starają się zabezpieczyć sobie przynajmniej pewne przyjemności…. Jednym słowem są to dusze tak interesowne i egoistyczne, że idąc za Mną więcej ze względu na siebie niż na Mnie, przyjmują tylko to, czego już uniknąć nie mogą, albo to, co je ściśle obowiązuje…. Te dusze pomagają jedynie część mego Krzyża i to w ten sposób, że zaledwie zdobyć będą mogły zasługi konieczne dla swego zbawienia. Ujrzą jednak w wieczności, jak daleko w tyle pozostały na drodze.” STACJA VI – JEZUS SPOTYKA WERONIKĘ „… Czy wiesz, jak wielką pociechą dla duszy cierpiącej jest mieć kogoś, kto z nią współczuje? Ty, która znasz czułość mego Serca, możesz zmierzyć głębię mej boleści, doznawanej wśród zniewag od moich wrogów i wśród opuszczenia przez moich uczniów. Jeśli jesteście słabe i lękacie się, że ustąpicie przed względem ludzkim, przyjdzie Mnie prosić o siłę, aby się zwyciężyć … Nie opierajcie się na sobie, ale uciekajcie się do Mnie z ufnością, a Ja was podtrzymam. Żyjąc wśród świata, w otoczeniu niebezpieczeństw i okazji do grzechu, nie wystawiajcie się same na niebezpieczeństwa. Czyż Piotr byłby upadł, gdyby był opierał się mężnie i nie pofolgował próżnej ciekawości…? Kiedy żołnierze prowadzili Mnie do więzienia, ujrzałem wśród służby Piotra i utkwiłem w nim swe spojrzenie. A on popatrzył na Mnie i gorzko zapłakał nad swym grzechem… W ten sam sposób spoglądam na duszę, która zawiniła. A ona? Czy ona patrzy na Mnie…? Czy te dwa spojrzenia krzyżują się zawsze ze sobą…? Niestety…! Ileż razy na próżno szukam oczami jej wzroku…. Dusza ta nie widzi Mnie, jest zaślepiona! Nalegam na nią łagodnie, a ona nie słyszy Mnie…. Wzywam ją po imieniu, ona zaś nie odpowiada Mi…. Staram się obudzić ją przez jakąś przykrość, a ona śpi dalej… Dusze umiłowane, jeśli nie będziecie spoglądać wcale w niebo, to będziecie żyły na ziemi jako bezrozumne istoty. Skierujcie umysł ku waszemu celowi…., ku ojczyźnie, która na was czeka. Szukajcie swego Boga , a spotkacie zawsze oczy Jego utkwione w was…, a w Jego spojrzeniu znajdziecie pokój i życie! Kiedy dusze nie mają możności, tak jakby nieraz pragnęły, aby pozostawać przez długie godziny w mojej obecności, ponieważ muszą wypoczywać, czy też zajmować się pracą, która je absorbuje, wtedy nic nie przeszkadza w zawarciu ze Mną umowy, prawdziwego pomysłu miłości, gdzie miłość więcej zaznacza się, niż to nieraz zdolny jest uczynić zapał w swobodnie i spokojnie odbywanych ćwiczeniach pobożności. A więc, idź na spoczynek, tak jak ci każe obowiązek, ale przedtem poleć władzom twej duszy, aby w ciągu snu zmysłów, nie przestawały lgnąć do jedynego przedmiotu twej miłości. Wystarczy jedna chwila, aby Mi powiedzieć „Panie idę spać, albo: idę do pracy, ale dusza moja zostaje z Tobą. Tylko zajęcia jej ustaną tej nocy, albo też zajmie się ona pracą, ale wszystkie władze moje zostaną pod Twym wpływem i serce moje zachowa dla Ciebie uczucia nieprzerwanej i najserdeczniej miłości”. STACJA VII – JEZUS UPADA PO RAZ DRUGI „Drugi Mój upadek zachęci dusze słabe, opanowane przez smutek i niepokój, do podniesienia się i postępowania z nowym zapałem drogą cnoty…. Dusza która żyła najpierw zachowując wiernie moje prawo, ale powoli ostygła i przyjęła wygodny dla siebie sposób życia zapominając kim jest, wzgardzając swymi aspiracjami do dobrego. Bóg wymagał od niej więcej wysiłku, ale ona, zaślepiona przez swe złe nawyki, popadła w lody oziębłości, który jest stanem gorszym od grzechu, ponieważ ogłuszone i uśpione sumienie nie czuje już wyrzutów sumienia i nie słyszy głosu Bożego. Zdarzy się, że jakiś silny wstrząs obudzi ją nagle i zobaczy pustkę oraz bezużyteczność swego życia dla wieczności…. Straciła niezliczone łaski…., a szatan, który nie chce wypuścić z ręki swej zdobyczy, korzysta z jej trwogi, doprowadza ją do stanu zniechęcenia, smutku i przygnębienia i powoli pogrąża w stan trwogi i rozpaczy ! Dusze umiłowane, nie słuchajcie tego okrutnego nieprzyjaciela ! Jak najprędzej rzućcie się do moich stóp i przejęte głębokim bólem, błagajcie o miłosierdzie i nie lękajcie się ! Chciałbym, aby zrozumiały, że będąc nawet w stanie grzechu, nie powinny oddalać się ode Mnie. Niech nie myślą, że nie ma już lekarstwa i że nigdy nie będą miłowane tak, jak dawniej. Przyjdźcie do Mnie wszystkie i nie lękajcie się, bo was kocham… Oczyszczę was w mojej Krwi i staniecie się bielsze nad śnieg. Grzechy wasze utoną w wodzie, którą ja Sam was obmyję i nic nie zdoła z mego Serca wydrzeć miłości, jaka mam dla was. Ja wam przebaczam. Na nowo zacznijcie życie gorliwe, a odnajdziecie swe stracone zasługi i łaska moja was nie zawiedzie. Jestem bowiem Bogiem Miłosierdzia, zawsze gotowy przyjąć ich do mego Serca…” STACJA VIII – JEZUS SPOTYKA PŁACZĄCE NIEWIASTY „Niewiasty wiedzione miłością dla Tego, który za nie cierpiał, postanawiają iść za mną drogą krzyża. Poświęcają się więc życiu doskonałemu i oddają się na moją służbę nie tylko, aby nieść część mego krzyża, ale żeby wziąć go w całości. Jedynym ich celem jest przynieść Mi ulgę i pociechę. Ofiarują się na wszystko, czego od nich zażąda moja wola i pragną jedynie spełniać moje upodobania. Nie myślą ani o zmęczeniu, ani o nagrodzie, ani o cierpieniu, które może z tego wyniknąć. Ich jedynym pragnieniem jest dowieść Mi swej miłości i pocieszyć moje Serce. Czy mój krzyż staje przed nimi pod postacią choroby, czy kryje się w zajęciach, nie odpowiadających ich upodobaniom, czy uzdolnieniom…., czy też przybiera formę zapomnienia lub pewnego sprzeciwu ze strony otoczenia, one go poznają i przyjmują z całym poddaniem, do jakiego ich wola jest zdolna. Nieraz pod wpływem wielkiej miłości do Mojego Serca i z pobudki czystej gorliwości względem dusz uczyniły to, co uważały za najlepsze w tej lub innej okoliczności. Tymczasem spotykają je za to różne przykrości i upokorzenia. Wtedy dusze te, natchnione jedynie miłością, odkrywają mój krzyż w tym niepowodzeniu, uwielbiają go, obejmują i ofiarowują wszelkie wynikłe stąd upokorzenia na moją większą chwałę. Tak, właśnie te dusze niosą prawdziwie cały ciężar mego krzyża, bez żadnego interesu, czy zysku, powodowane jedynie miłością. One to sprawiają ulgę i przynoszą chwałę memu Sercu. Bądźcie pewni, że wasze zaparcie się i cierpienia nie są daremne, ani bezużyteczne, mimo że nie wydają albo nie zdają nawet niezdolne do wydania owocu. Przyjdzie przecież dzień, kiedy ich żniwo będzie obfite. Dusza prawdziwie miłująca nie mierzy swych czynów i cierpienia swego nie waży. Nie szczędzi ona zmęczenia, ani pracy, nie oczekuje nagrody, ale ubiega się o to, co uważa za chwalebniejsze dla Boga. A ponieważ postępuje lojalnie, więc bez względu na wynik jej wysiłków, nie stara się ani uniewinniać, ani zapewniać o swych intencjach. Ponieważ zaś działa z miłości, jej wysiłki i trudy przynoszą zawsze chwałę Bogu. Dlatego dusza taka nie gorączkuje się i nie wpada w niepokój… Co więcej, nie traci pokoju, jeśli w jakiejś okoliczności napotyka na sprzeciw, prześladowanie lub upokorzenie: jedyną pobudką jej poczynań była miłość. Miłość też pozostaje jej celem ! Oto są dusze, które nie oczekują zapłaty i które szukają jedynie mojej pociechy, spoczynku i mojej chwały. Wzięły one mój krzyż i cały jego ciężar niosą na swych barkach.” STACJA IX – JEZUS UPADA PO RAZ TRZECI „Oto zbliżam się na Kalwarię. Tłum zaczyna szaleć, a Ja z trudnością tylko posuwam się naprzód …. I wkrótce wyczerpany zmęczeniem, upadam po raz trzeci. Trzeci upadek pomoże duszom wzbudzić żal w godzinę śmierci. Moim jedynym pragnieniem jest objawić duszom MIŁOŚĆ, MIŁOSIERDZIE I PRZEBACZENIE MOJEGO SERCA…. Tak, kocham wszystkie dusze, ale szczególne upodobania mam dla tych, które są słabsze i biedniejsze…! Chcę pokazać duszom, że nawet wtedy, gdy ciążą na nich największe grzechy, nie odmawiam im nigdy mojej łaski i nie oddzielam ich od tych, które miłuję w sposób szczególny. Moje Serce strzeże ich i tak jednym jak i drugim, zależnie od ich stanu, udzielam niezbędnej pomocy. Chcę, aby zrozumiały, że będąc nawet w stanie grzechu, nie powinny oddalać się ode Mnie. Niech nie myślą, że nie ma już lekarstwa i nigdy nie będą miłowane tak, jak dawniej … Nie, biedne dusze, nie takie są uczucia Boga, który ma wylać za was Krew. Przyjdźcie do Mnie wszystkie i nie lękajcie się, bo was kocham… Oczyszczę was w mojej Krwi i staniecie się bielsze nad śnieg. Grzechy wasze utoną w wodzie, którą Ja Sam was obmyję i nic nie zdoła z mego Serca wydrzeć miłości, jaką mam dla was. … Kiedy jakaś z moich dusz upadnie, jestem zawsze przy niej, aby ją podnieść, jeśli tylko upokarza się z miłością. Nie ten jest najszczęśliwszy, kto nigdy nie potrzebował przebaczenia, ale ten, który wiele razy musiał się upokarzać. Jeśli dusza upokarza się, nawet po upadku w największe grzechy, to wynosi z tego korzyść. Jedynie pycha pobudza gniew mego Ojca, który nienawidzi jej nieskończoną nienawiścią… Pycha zaślepia duszę ! Zapomina ona, że jestem jej Bogiem i że sama beze Mnie jest niczym. Co za znaczenie ma wynoszenie się tutaj na ziemi ! Nędza takiej duszy, której jedynym pragnieniem jest uwielbiać Mnie i pocieszać, nie jest dla Mnie przeszkodą w miłości. Przez swoje upokorzenie otrzymuje ona łaski dla wielu innych. Ja wywyższę pokornych. Ich słabości, a nawet ich upadki, nie przeszkodzą Mi. Chcę tylko pokory i miłości…! Nie lękaj, jeśli jeszcze nie raz upadniesz. Bo tylko niepokój i zmieszanie się oddala dusze od Boga. Przepraszaj…. Chcę, abyś była bardzo mała i pokorna i zawsze uśmiechnięta. Tak, chcę; byś żyła w radości, ale staraj się być zawsze surową dla siebie. Wybieraj często to, co cię kosztuje, pozostając zawsze radosną i wesołą, bo służąc Mi w pokoju i radości, przyniesiesz memu Sercu najwięcej chwały…. Nie lękaj się, Serce moje wynagradza za upadki twoje i wszystkich moich dusz. Żądam jedynie, aby Mu ufały. Chcę, aby Mnie miłowały, bo łaknę miłości….. Miłość pociesza, miłość się uniża, miłość jest wszystkim…! Kochaj i nie lękaj się. Chcę tego, czego ty nie chcesz, ale też mogę to, czego ty nie będziesz mogła. Do ciebie należy nie wybór, ale oddanie się.” STACJA X – JEZUS ODARTY Z SZAT „Przybyliśmy do kresu drogi. Popatrz, z jaką zażartością ci nieczuli ludzie Mnie otaczają…. Jedni chwytają krzyż i kładą go na ziemi…. Drudzy zdzierają Mi szaty…., otwierają się moje rany …. I znowu płynie krew…. Pomyślcie, dusze umiłowane, jaki wstyd ogarnął Mnie, gdy stanąłem tak na oczach tłumu. Jakiż ból dla mego ciała i jakież zawstydzenie dla mojej duszy…! Tunikę, w którą Matka moja z taką pieczołowitością i delikatniejszą przyodziała Mnie w pierwszych latach mego życia i która razem ze Mną rosła, zdzierają teraz ze Mnie żołnierze, rzucają o nią los…! Podzielajcie boleść mojej świętej Matki, która patrzy na tą straszną scenę…. Popatrzcie jak pragnęłaby dostać tę tunikę, nasiąkniętą i zabarwioną moją krwią ….! Jezus jest bez ruchu…, bez szat…, bez czci i wolności… Wszystko Mu wydarto…! Nikt nie ma nad Nim litości, nikt nie współczuje Jego cierpieniu! Do katuszy, które już cierpi, dodają wciąż nowe szyderstwa, zniewagi i cierpienia. Jeśli kochasz Mnie naprawdę, czyż nie uczynisz wszystkiego, aby się do Niego upodobnić…? Czy poskąpisz czegoś, aby Mnie pocieszyć…? Czy odmówisz czegokolwiek mojej miłości…?” STACJA XI – JEZUS PRZYBITY DO KRZYŻA „Wybiła godzina! Kaci rozciągają Mnie na krzyżu. Chwytają moje ręce i naciągają je tak, aby dłonie dosięgły otworów przedtem już wydrążonych w drzewie. Za każdym wstrząsem głowa moja chwieje się na wszystkie strony…. Ciernie korony wgłębiają w głowę… Słuchajcie pierwszego uderzenia młota, który przebija moją prawą rękę ! Dźwięk jego rozlega się aż w głębinach ziemi…! Słuchajcie znowu: oto przykuwają moją rękę lewą … Na ten widok drżą niebiosa, kajają się aniołowie…. Po przebiciu moich rąk, w okrutny sposób naciągają moje nogi: otwierają się rany … Rwą się nerwy… Kości wychodzą ze stawów…. Straszny ból…..I oto stopy moje przebite i znowu krew zrasza ziemię… Któż jest Ten, co tak cierpi, jako ofiara za te niezliczone niegodziwości…? To jest Jezus Chrystus, Syn Boży …! Oto Bóg został przybity do Krzyża ! Ten, który stworzył niebo i ziemię i wszystko, co istnieje…. Ten, który daje wzrost roślinom i życie wszystkim istotom…. Ten, który stworzył człowieka i którego nieskończona potęga utrzymuje przy życiu cały wszechświat …. Oto On jest tutaj rozciągnięty, nieruchomy, wzgardzony i ogołocony ze wszystkiego! Wkrótce jednak mnóstwo dusz przyjdzie do Niego, aby go naśladować i pójść za Nim… Porzucą one wszystko: majątek, dobrobyt, zaszczyty, rodzinę, ojczyznę byle tylko przynieść Mu chwałę i dowieść miłości, która Mu się należy. Oto żołnierze przewracający krzyż, aby umocnić z drugiej strony końce gwoździ, by ich ciężar mego ciała nie wyrwał…. To święte ciało daje ziemi pocałunek pokoju…! W tej chwili szczyt Kalwarii staje się świadkiem przedziwnego widoku….. Na modlitwie mojej Matki, która w swej bezsilności błaga Ojca Niebieskiego o miłosierdzie, zstępują zastępy aniołów….. Podtrzymują one moje godne uwielbienia ciało, aby nie musnęło ziemi i nie zostało zgniecione pod ciężarem krzyża! I podczas gdy uderzenia młota rozbrzmiewają od krańca do krańca przestrzeni, drży świat, w niebie nastaje głęboka cisza, a wszystkie duchy anielskie kajają się w adoracji. Oto Bóg został przybity do krzyża.” STACJA XII– JEZUS KONA NA KRZYŻU „Oto godzina odkupienia świata ! Podniosą Mnie teraz z ziemi i wystawią na widowisko i na pośmiewisko tłumu…., ale równocześnie jako przedmiot podziwu dla dusz… ! Świat odzyskał pokój…! Ten krzyż, który dotąd był narzędziem męki, na którym umierali zbrodniarze, staje się światłością świata i przedmiotem najgłębszej czci ! W moich świętych ranach czerpać będą grzesznicy przebaczenie i życie… Moja krew obmyje i zmaże wszystkie ich plamy… W moich świętych ranach dusze czyste odnajdą ukojenie i rozpłomienią się miłością…. Schronią się tam i założą na zawsze swe mieszkanie…. Świat znalazł Zbawiciela, a dusze wybrane wzór do naśladowania….. Ciebie zaś, Józefo ręce te będą podtrzymywały…. Nogi zaś pójdą za tobą, nigdy nie zostawiając cię samą…. Napisz o wszystkim, co widzisz. „ Był przybity do krzyża. Korona opasywała Jego głowę, wielkie ciernie wpijały się w nią głęboko. Jeden z nich dłuższy przebijał górną część czoła i wychodził koło lewego oka, które było całkiem nabrzmiałe. Jego oblicze, pokryte krwią i potem, było pochylone naprzód, nieco ku lewej stronie. Oczy, chociaż bardzo spuchnięte i zalane krwią, były jeszcze otwarte i patrzyły na ziemię. Na całym poranionym ciele widać było ślady uderzeń, które w niektórych miejscach powyrywały kawałki ciała i skóry. Krew spływała z głowy i z innych ran. Wargi były fioletowe, a usta lekko skrzywione, kiedy jednak widziałem Go po raz ostatni, to znaczy około wpół do trzeciej, to przybrał już wygląd normalny. Ten widok wzbudza takie współczucie, że niemożliwe jest patrzeć wtedy na Jezusa bez bólu, który by nie przeszył duszy… Z największą udręką myślałem o tym, że nie ma On nawet możności, aby podnieść rękę do twarzy ! Widok Jezusa, w ten sposób przybitego do krzyża rękami i nogami, da mi siłę do opuszczenia wszystkiego i poddania się Jego woli nawet w tym, co mnie kosztuje najwięcej”. Wykonało się. Teraz dopełnia się wielka tajemnica miłości, w której Bóg wydał na śmierć swego własnego Syna, byle tylko życie przywrócić człowiekowi. Przyszedłem na świat, aby spełnić Twą wolę; i oto wykonałem ją , Ojcze mój! Przez Krzyż ocaliłem świat; przezeń chcę go sprowadzić do prawdy wiary, a przede wszystkim sprowadzić na drogę miłości… Świat zbawiłem z wysokości krzyża, to znaczy przez cierpienie. Wiecie, że grzech jest nieskończoną obrazą i wymaga nieskończonego wynagrodzenia … Dlatego proszę, abyście ofiarowały swe prace i cierpienia w zjednoczeniu z nieskończonymi zasługami mego Serca. Oto te rany, z których tryskał strumień światła – które zostały otwarte na krzyżu, aby zachować świat przed śmiercią wieczną i aby dać mu życie ! One to wysługują miłosierdzie i przebaczenie dla tych dusz, które pobudzają gniew Ojca. One to będą odtąd udzielały im światła, mocy i miłości. Pragnę, by cały świat dowiedział się, że jestem BOGIEM MIŁOŚCI, PRZEBACZENIA I MIŁOSIERDZIA.” STACJA XIII– JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA „Niewiasto, oto Syn Twój”. Oto Matka moja! Oto moi bracia… Strzeż ich… Miłuj ich… Już nie jesteście więcej sami, wy wszyscy, za których oddałem swe życie! Macie teraz Matkę, do której możecie się uciekać we wszystkich swoich potrzebach. Ujrzałem koło krzyża Matkę Najświętszą – stojącą i patrzącą na Jezusa. Miała na sobie tunikę fioletową i welon tego samego koloru. Powiedziała Ona głosem bolesnym, ale mocnym: „Patrz, moja córko, do czego doprowadziła Go Jego miłość dla dusz ! Ten, którego widzisz w tym nędznym i smutnym stanie, to mój Boski Syn: Miłość prowadzi Go na śmierć…! To miłość przynagla Go, aby ludzi złączyć węzłami bratnimi, wszystkim dając swą własną Matkę”. Upodabniajcie się do mojej Matki, która, choć stworzenie śmiertelne, odznacza się przecież czystością bez zmazy…, choć podległa całej nędzy natury ludzkiej, jednak przyniosła Mi więcej chwały niż wszystkie duchy niebieskie, a Bóg sam, pociągnięty tą czystością, w Niej utworzył sobie ciało i zamieszkał w swym stworzeniu…. Synowie kochani! Jezus jestem, a imię to znaczy Zbawiciel. Dlatego moje ręce są zranione gwoździami, które przybiły Mnie do krzyża, na którym umarłem z miłości ku wam. A Moje Serce zostało otwarte włócznią, która je przebiła po moim skonaniu…! Oto tak się wam przedstawiłem, by was pouczyć, kim jestem i jakie jest moje prawo. Nie bójcie się. Ono jest prawem miłości…! Skoro Mnie poznacie, znajdziecie pokój i szczęście. Smutno jest żyć w sieroctwie: Przyjdźcie więc synowie moi, przyjdźcie do swego Ojca” Oto te Rany otwarte na krzyżu, aby odkupić świat od śmierci wiecznej i dać mu życie. One to uzyskują miłosierdzie i przebaczenie dla tylu dusz, które pobudzają gniew Ojca. One to będą odtąd dawać im światło, siłę i miłość…” STACJA XIV– JEZUS ZŁOŻONY DO GROBU „Do tego stopnia kocham dusze, że życie swoje za nie oddałem. Z miłości dla nich zostałem jako więzień w tabernakulum. Od dwudziestu wieków mieszkam w nim dniem i nocą, zasłonięty postaciami chleba i ukryty w Hostii, znosząc z miłości zapomnienie, samotność, wzgardę, bluźnierstwa, zniewagi, świętokradztwa… Z miłości dla dusz zostawiłem im sakrament pokuty, by móc im przebaczać i to nie tylko raz lub dwa, ale tak często, jak tylko będą potrzebowały dla odzyskania łaski.. Tam czekam na nie… Pragnę, by tam przychodziły obmyć się ze swoich win, nie wodą, lecz moją Krwią. Różnymi sposobami objawiłem w biegu wieków moją miłość do ludzi: ukazałem im, jak Mnie pochłania pragnienie ich zbawienia. Dałem im poznać swoje Serce. Nabożeństwo to, jak światło, rozprzestrzeniło się po świecie. Dzisiaj jest ono środkiem, którym posługuje się dla poruszenia serc większości tych, co pracują nad rozszerzeniem mego Królestwa. Obecnie pragnę czegoś więcej. Jeśli bowiem proszę o miłość w odpowiedzi na tę, którą Mnie spala, to nie tylko o ich wzajemność mi chodzi. Serce moje jest nie tylko przepaścią miłości. Ono jest także przepaścią miłosierdzia. PRAGNĘ, BY WIERZYŁY W MOJE MIŁOSIERDZIE, by wszystkiego wyczekiwały od mej dobroci, by nigdy nie wątpiły w moje przebaczenie. Oto co pragnę duszom wytłumaczyć: będę pouczał grzeszników, że MIŁOSIERDZIE SERCA MEGO JEST NIEWYCZERPANE; duszom oziębłym i obojętnym – że Serce moje jest ogniem, który chce je rozpłomienić; duszom pobożnym i dobrym – że Serce moje jest drogą, po której kroczy się ku doskonałości i dociera bezpiecznie do błogosławionego kresu. TAK MIŁOŚĆ PRZEKSZTAŁCA I PRZEBÓSTWIA WSZYSTKO, A MIŁOSIERDZIE WSZYSTKO PRZEBACZA…” SIOSTRA JÓZEFA MENENDEZ (1890-1923) apostołka dobroci i miłosierdzia Bożego W każdym czasie Bóg wybiera sobie dusze, które przygotowuje jako narzędzia, aby się nimi posłużyć, dla objawienia ludziom wciąż na nowo swojej miłości i swego miłosierdzia. Józefa Menendez była jedną z nich. Urodziła się 4 lutego 1890 roku w madryckiej rodzinie dogłębnie katolickiej i została ochrzczona 9 lutego. W życiu rodzinnym Józefa, prostolinijna, poważna, pracowita, żywa i pogodna, o silnej indywidualności, potrafiła odegrać dobrze rolę najstarszej, a rodzice mogli na nią liczyć. Mając pięć lat otrzymała sakrament bierzmowania. Jednakże na pierwszą Komunię świętą, zgodnie z ówczesnym obyczajem, musiała czekać do lat jedenastu. Dzień ten, 19 marca 1901 roku, głęboko zaznaczył się w jej życiu. Zrozumiała wtedy, że Pan chce ją mieć całkowicie dla Siebie. „Tak! Chcę, żebyś całkowicie do Mnie należała.” Słowa te zostały zapisane w najskrytszej głębi jej duszy. „Od tej chwili — napisze Józefa wiele lat potem, poczułam w sobie coś niezwykłego, a co mnie już nigdy nie opuściło.” Później zrozumiała, że było to pierwsze wezwanie do życia zakonnego. Zrealizowała swoje powołanie wstępując do Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa (Sacré Coeur) we Francji, w Poitiers w roku 1920. Dojrzała dzięki cierpieniu, posiadająca dar bardzo prostej modlitwy i głębokie życie wewnętrzne, Józefa od razu poczuła się dobrze w tym zakonnym środowisku, które wybrała i które podobne było do życia Jezusa w Nazarecie. Bóg, który miał swe zamiary względem niej, czekał tu na nią. Chciał posłużyć się nią, aby na nowo oznajmić światu swoją miłość, swoje miłosierdzie, swe oczekiwanie. Wróg wszelkiego dobra znęcał się nad nią, bezskutecznie, by udaremnić raz jeszcze Boży plan. Pan nasz objawiał się Józefie poczynając od przybycia do Poitiers aż do śmierci. Mimo ogromnej odrazy, jaką Józefa odczuwała do tego niezwykłego powołania, była bardzo posłuszna wobec swych przełożonych zakonnych i kościelnych i poddana w wierze Chrystusowi Panu. Przeszła przez wszystkie etapy życia zakonnego: 16 lipca 1920 roku obłóczyny, 16 lipca 1922 roku pierwsze śluby zakonne; a za zupełnie specjalnym zezwoleniem, po otrzymaniu z rąk biskupa de Durfort z Poitiers sakramentu chorych, 12 grudnia 1923 roku złożyła śluby wieczyste. Bóg powołał Józefę do siebie 29 grudnia 1923 roku.

Stacja I. Pan Jezus przyjmuje wyrok śmierci . Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie! (Łk 23, 42) Młoda, 40-letnia kobieta. Nie wiedziała przez długi czas, co to jest choroba. Co jakiś czas dopadało ją tylko jakieś drobne przeziębienie.

Stacja I: Jezus na śmierć skazany Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona Stacja III: Pierwszy upadek pod krzyżem Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga dźwigać krzyż Jezusowi Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi Stacja VII: Drugi upadek pod krzyżem Stacja VIII: Jezus spotyka płaczące niewiasty Stacja IX: Trzeci upadek pod ciężarem krzyża Stacja X: Jezus z szat obnażony Stacja XI: Jezus do krzyża przybity Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu Stacja XIII: Jezus z krzyża zdjęty Stacja XIV: Jezus do grobu złożony eBjYS.
  • 94fclxbpa7.pages.dev/25
  • 94fclxbpa7.pages.dev/80
  • 94fclxbpa7.pages.dev/81
  • 94fclxbpa7.pages.dev/83
  • 94fclxbpa7.pages.dev/96
  • 94fclxbpa7.pages.dev/32
  • 94fclxbpa7.pages.dev/50
  • 94fclxbpa7.pages.dev/37
  • 12 stacja drogi krzyżowej rozważania